FC Barcelona wiązała duże nadzieje z Ligą Mistrzów. Po zdobyciu mistrzostwa Hiszpanii, była losowana z pierwszego koszyka do grupy. W niej skorzystała ze sprzyjających okoliczności i po awansie z pierwszego miejsca, była rozstawiona również w kolejnym losowaniu. Drużyna, w której gra Robert Lewandowski, trafiała w fazie pucharowej na Napoli oraz Paris Saint-Germain.
Dwumecz w ćwierćfinale również układał się dobrze dla klubu z Katalonii. Jednak do czasu. Wygrał 3:2 pierwszy mecz na wyjeździe i prowadził 1:0 w rewanżu u siebie. Nagle jednak Ronald Araujo zobaczył czerwoną kartkę za faul, a w grze jedenastu na dziesięciu Paris Saint-Germain zwyciężyło 4:1. To klub z Francji awansował do półfinału prestiżowych rozgrywek.
To jest Liga Mistrzów. Niezależnie od przeciwnika, nie da się wrócić do meczu, jeżeli jeden z zawodników zostanie z niego wyrzucony. Przed czerwoną kartką czuliśmy, że kontrolujemy sytuację. Czerwień na początku meczu "zabija" - mówił Ilkay Guendogan w wywiadzie telewizyjnym z CBS Sports Golazo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Część kibiców odebrała wypowiedź Ilkaya Guendogana jako atak personalny na Ronalda Araujo. 33-letni Niemiec mówił o sytuacji związanej z wczesną stratą zawodnika w meczu, ale nie brakowało osób, które zarzuciły pomocnikowi ściąganie z siebie odpowiedzialności.
W roli nieoficjalnego rzecznika Ilkaya Guendogana wystąpiła jego żona Sara. Postanowiła ona wytłumaczyć słowa małżonka i zrobiła to w stories na Instagramie.
Zawsze ciężko pracuje na sukces zespołu, a jego opinie mają zawsze na celu coś poprawić - napisała Sara Guendogan.
Z kolei sam piłkarz postanowił raz jeszcze skomentować mecz, na chłodno w mediach społecznościowych. Tym razem w jego wpisie nie znalazło się ani jedno słowo związane z czerwoną kartką dla Ronalda Araujo.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.