Pochodzący z Londynu Joe Craig wyprowadzał późnym wieczorem swojego psa. Nagle usłyszał hałas. Kiedy zbliżył się do źródła dźwięku zdał sobie sprawę, że przytłumiony krzyk pochodzi z zaparkowanego samochodu. Klapa bagażnika nieznacznie się poruszała.
Renault clio zaparkowane w dzielnicy East Finchley nie było duże. Ktoś mógł jednak być uwięziony w bagażniku. Kiedy podszedł bliżej był już pewien, że coś jest nie tak. Nie wahał się ani chwili. Jednym szarpnięciem podniósł klapę, aby oswobodzić krzyczącą w środku osobę. Przez moment poczuł się jak bohater. W środku leżała kobieta. Była naga.
Niestety kobieta nie wyglądała na porwaną. Nie była też sama. Leżała w towarzystwie tak samo nagiego mężczyzny. Para, która najwyraźniej postanowiła umilić sobie czas na tylnym siedzeniu samochodu, zastygła w przerażeniu obserwując zaskoczonego Joe.
Straszliwie mi przykro. Myślałem, że byłaś uwięziona. Jak zakładniczka. Wszystko przez te odgłosy i łomot. Ale widzę, że nie potrzebujesz naszej pomocy. Żadne z was. Przepraszam, nie przeszkadzajcie sobie - tłumaczył się parze Craig.
Mężczyzna postanowił zakończyć temat i zaczął powoli zamykać bagażnik. Niestety jego dobrze wytrenowany czekoladowy labrador Harpo doskonale wiedział jak wygląda procedura w takich sytuacjach, szczególnie, że kocha podróże. Postanowił więc wskoczyć do środka. Jak nietrudno się domyślić para nie była zadowolona.
Craig popełnił jeszcze jeden błąd. Zanim zabrał psa uznał, że gdyby teraz na niego nakrzyczał cały oparty na systemie nagród i kar trening zwierzęcia poszedłby na marne. Pochwalił więc pupila, co dodatkowo wywołało lawinę krzyków nagiej pary.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.