Dowodem na to, że lepiej powstrzymać się od zrobienia swojemu partnerowi malinki i zostać przy standardowych metodach całowania jest historia pewnego nastolatka. 17-letni Julio Macias Gonzales z Meksyku, kiedy jadł obiad w swoim domu, dostał ataku drgawek. Na miejsce zdarzenia przyjechało pogotowie, niestety mimo próby ratowania życia chłopak zmarł.
Dzień wcześniej jego dziewczyna zrobiła mu na szyi malinkę, która najprawdopodobniej przyczyniła się do śmierci nastolatka. Są to bardzo rzadkie przypadki, ale jednak się zdarzają. Taki namiętny pocałunek może spowodować wytworzenie się skrzepu pod skórą. Jego oderwanie może zatamować prawidłowy przepływ krwi, co skutkuje zatrzymaniem krążenia. Niestety, ten symbol młodzieńczej miłości okazał się w tym przypadku śmiercionośny.
Zobacz także: Oczyszcza organizm z toksyn, reguluje poziom cholesterolu. Wystarczy jeść raz w tygodniu
Kolejną osobą, dla której zrobienie malinki skończyło się poważnymi problemami zdrowotnymi, jest 44-letnia mieszkanka Nowej Zelandii. Kobieta trafiła do szpitala z powodu utraty czucia w lewej ręce, przez co w ogóle nie mogła nią poruszać. Lekarze zdiagnozowali u niej udar, ale nie mogli stwierdzić, jaka jest przyczyna złego stanu zdrowia pacjentki. Jak się okazało, kobieta miała na szyi siniaka po pocałunku, czyli tzw. malinkę. Na szczęście kobieta przeżyła.
W obu wyżej opisanych przypadkach doszło do udaru mózgu. Powodem było ssanie, podczas którego doszło do mocnego nacisku na szyję. Wówczas może dojść do uszkodzenia tętnicy szyjnej, pojawienia się zakrzepu krwi, zatrzymania krążenia, czego rezultatem niekiedy jest udar mózgu. Mały ślad na szyi po pocałunku zazwyczaj znika po kilku dniach, ale jak pokazują te dwie historie, może mieć poważne konsekwencje zdrowotne.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl