Dariusz Krupa za kratki trafił w 2014 r., po tym jak potrącił samochodem na pasach 63-letnią kobietę. Kobieta w wyniku obrażeń zmarła. Przy muzyku znaleziono kokainę. W mediach rozpisywano się o tym, że był pod wpływem, gdy prowadził auto. On sam zeznał, że zażywał kokainę dzień przed wypadkiem. Sąd skazał go na 6 lat pozbawienia wolności oraz 10 lat zakazu prowadzenia pojazdów.
Były mąż Edyty Górniak odbywał karę w zakładzie w Grądach-Woniecku na Podlasiu. Ze względu na dobre sprawowanie został zwolniony wcześniej, już w czerwcu 2020 r. Od tamtej pory nikt zbytnio nie wiedział, co się z nim dzieje. Mężczyzna odciął się od dawnych znajomych i rzekomo nie kontaktował się z rodziną.
Czytaj także: Świat się dla niego zawalił. Nie spodziewał się tego
Jeżeli ktoś myślał, że Krupa po takim doświadczeniu zacznie prowadzić spokojne życie, to jednak się pomylił. Mężczyzna został przyłapany przez "Fakt", jak o 2 w nocy bawił się z dwoma koleżankami w jednym z warszawskich lokali. Bez wątpienia czas spędzał znakomicie, popijając schłodzone trunki.
Gdy skończyli, wszyscy zamówili taksówkę i odjechali. Na szczęście dla siebie w tym przypadku Krupa nie zapomniał o tym, że nie ma prawa przez dekadę prowadzić auta.
Przypomnijmy, że Krupa poślubił Edytę Górniak w 2005 r. Para rozwiodła się 5 lat później. Doczekali się syna Allana (ur. 2004). Oprócz tego ze związku z byłą modelką Izabelą Adamczyk artysta ma córkę Leę.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.