Do bezprecedensowej sytuacji doszło w siłach zbrojnych Ukrainy. Trzej najwyżsi rangą wojskowi: głównodowodzący siłami zbrojnymi Ukrainy, Serhij Homczak, szef Sztabu Generalnego, Serhij Kornijczuk i dowódca sił powietrznych, Serhij Drozdow chcą pozwać ministra obrony, Andrija Tarana.
Oprócz trzech pierwszych wojskowych, na Tarana donosi do sądu także były szef sił medycznych ukraińskiej armii, Ihor Homenko.
Historia opisana przez "Stranę" brzmi jak scenariusz filmu sensacyjnego
Jako pierwszy poinformował o konflikcie były ukraiński głównodowodzący, Serhij Hrycenko. Wojskowi zakwestionowali nagany, jakich udzielił im minister obrony. I poszli z tym do sądów.
Portal opisuje, że Taran udzielił dowódcom nagany. Homczak wystąpił do sądu o uchylenie nagany. Ale zażądał także podważenia wyników śledztwa, jakie toczyło ukraińskie ministerstwo obrony. Drozdow z kolei skarży się na wyniki śledztwa w sprawie katastrofy samolotu, w której zginęło kilkudziesięciu kadetów Sił Powietrznych.
Konflikt generałów z ministrem
Homczak znalazł się w ogniu krytyki ministra za niedostateczny nadzór nad organizacją sieci szpitali na południowym wschodzie kraju (mieli się na to skarżyć m.in. wolontariusze) oraz za opóźnienie w powołaniu nowego szefa wojskowej służby medycznej, który zastąpił Homenkę. Konflikt między głównodowodzącym a ministrem ma być na tyle ostry, że obaj oficjele mają nawet ze sobą nie rozmawiać.
Ale jest jeszcze jeden trop. Wojskowi mieli zakwestionować m.in. możliwość komercyjnego wykorzystywania wojskowych samolotów do transportu ładunków prywatnych. Sporny jest m.in. lot wojskowej maszyny Ił-76 do Rwandy. Generałowie mają twierdzić, że w tle przelotu maszyny są także łapówki, wręczane wojskowym przez przedstawicieli biznesu zbrojeniowego. Pieniądze za komercyjne loty wojskowych maszyn mają zasilać ukraińską armię. Ale w system mieli wmieszać się, za łapówki, także ludzie z otoczenia ministra obrony. Wojskowi mieli zawiadomić o tym Radę Najwyższą oraz prezydenta Zełeńskiego. Za to mieli zostać ukarani naganą.
Afera na Ukrainie. Handel bronią z Bułgarii?
Według informacji, podanej przez ukraiński portal, na pokładzie samolotu miała się znaleźć broń przewożona z Bułgarii do Rwandy. Miało to naruszyć interesy nie tylko polityków i wojskowych, ale i głównych dostawców na rynku handlu bronią.
Portal opisuje, że to nie pierwsza tego rodzaju sytuacja. Różnica polega na tym, że tym razem konflikt wyszedł poza mury Ministerstwa Obrony i stał się publiczny, a nawet stał się przedmiotem sporu sądowego.
Na to nakładają się także spory kompetencyjne. Byli wojskowi, którzy obecnie zajmują się polityką myślą, że wciąż sprawują kontrolę nad armią, co irytować ma dowódców "liniowych", czyli tych w służbie czynnej.
Sprawą konfliktu zainteresowały się najwyższe władze Ukrainy. Buntujących się przeciwko ministrowi wojskowych potępił już doradca prezydenta, Serhij Arestowicz, nazywając sytuację "nonsensowną".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.