Niepokojące zgłoszenie dotarło do Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w sobotę (11 marca) około 8:30. Wynikało z niego, że w rejonie progu Stawiarskiego w Roztoce słychać wołanie o pomoc.
Najpierw ratownik dyżurny ze schroniska, a potem kolejni ratownicy obecni w Stawach starali się zlokalizować krzyczącego. W międzyczasie dostaliśmy zgłoszenie od turystki, ktorej mąż wybierał się do Stawów i od poprzedniego wieczora nie było z nim kontaktu. Nie zameldował się w schronisku - czytamy na fanpage'u TOPR.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ostatecznie około 12:15 ratownicy dotarli do mężczyzny. Odnaleźli go w bardzo trudnych warunkach. Turysta znajdował się na stromym terenie, nieopodal szlaku zimowego "Poza Kopę".
Po wyposażeniu go w zastępcze obuwie - stracił on w nocy jednego buta - z pomocą ratowników ratowany był w stanie wrócić na szlak, gdzie przejęła go wyprawa wysłana z centrali. Po 16 przekazano ratowanego do szpitala. W akcji udział wzięło dziesięciu ratowników - podsumowano.
Czytaj także: Katarzyna Dowbor zszokowana. "Łez było bardzo dużo"
Trzeci stopień zagrożenia lawinowego w Tatrach
Ratownicy podkreślają, że w Tatrach obowiązuje trzeci stopień zagrożenia lawinowego.
Poruszanie się wymaga bardzo dużego doświadczenia i umiejętności oraz posiadania bardzo dużej zdolności do oceny lokalnego zagrożenia lawinowego. Należy unikać stromych stoków, szczególnie wskazanych w komunikacie lawinowym jako niekorzystnych pod względem wystawy lub wysokości. Konieczne jest zachowanie elementarnych środków bezpieczeństwa - podsumowano.
Należy pamiętać o tego typu ostrzeżeniach. Lekceważenie komunikatów płynących choćby od ratowników może być tragiczne w skutkach.