Krzysztof Pieczyński ukończył krakowską PWST w 1980 roku i jeszcze w tym samym roku zadebiutował w serialu "Dom" Jana Łomnickiego, w którym grał Bronka Talara. Na kolejne znakomite role nie musiał długo czekać, niedługo potem Pieczyński pojawił się w filmie Barbary Sass "Krzyk", czy "Idolu" Feliksa Falka. Mimo świetnie rozwijającej się kariery, w połowie lat 80. Pieczyński decyduje się jednak na wyjazd do USA, by spełnić swój amerykański sen.
Mimo braku znajomości języka czy znajomości w filmowej branży, także tam Pieczyńskiemu udaje się zaistnieć i pracować w wyuczonym zawodzie. Do największych sukcesów Polaka z tamtego okresu niewątpliwie należy rola u boku Keanu Reevesa i Morgana Freemana w filmie "Reakcja łańcuchowa", czy występ w filmie "Projekt Manhattan". Pieczyński występował też na scenach teatralnych, m.in. w Chicago, a jednak po 11 latach na emigracji wrócił do kraju.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pod koniec lat 90., za sprawą roli doktora Brunona Walickiego w serialu "Na dobre i na złe", Krzysztof Pieczyński ponownie przeżywał okres wielkiej popularności, choć jak wyznał przed laty w wywiadzie dla magazynu "Viva!", nigdy mu na niej nie zależało.
"Byłem wykończony, czułem, że jako artysta umieram. Źle znosiłem, kiedy ludzie zaczepiali mnie na ulicy i wołali 'doktorku'. Czułem wtedy, że się zapadam w sobie, że dłużej nie wytrzymam" - mówił we wspomnianym wywiadzie, tłumacząc powody, dla których po czterech latach odszedł z serialu.
Od tamtej pory Krzysztofa Pieczyńskiego wciąż co prawda można zobaczyć zarówno na ekranie, jak i na teatralnych deskach, jednak aktor spełnia się także w innych rolach. Poza tym, że tworzy scenariusze i publikuje zarówno swoje wiersze, jak i prozę, to jest także zaangażowany w działalność społeczną. Pieczyński parę lat temu stanął na czele Stowarzyszenie Polska Laicka, którego celem jest uwolnienie polskiego państwa od wpływów Kościoła katolickiego.
Aktor jest jego zagorzałym przeciwnikiem, znanym ze swoich wyrazistych i ostro formułowanych poglądów. Chętnie dzieli się nimi zarówno w swoich mediach społecznościowych, jak tradycyjnych. W jednym z wywiadów Pieczyński mówił np., że Chrystus jest postacią wymyśloną przez Kościół ("Nie ma możliwości, żeby awatar był wyposażony w takie cechy, jakie Kościół usiłuje wmówić ludziom, że był wyposażony Chrystus").
Przekonywał też, że papież powinien stanąć przed Trybunałem w Norymberdze ("To jedyne miejsce, które pasuje do rozmiarów zbrodni popełnionych przez Kościół"), a "łajdacy z Watykanu od zawsze pragną władzy nad całym światem".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.