Sytuacja w kraju nie rozpieszcza, a ceny w kurortach cały czas rosną. Twórca kanału "Sprawdzam jak" Dymitr Błaszczyk na wrocławskim rynku zapytał kilku przechodniów o wakacyjne plany. Większość jego rozmówców planuje wybrać się na kilkudniowy urlop nad polskie morze lub za granicę.
- Teraz jestem na krótkich wakacjach - mówi jedna z rozmówczyń - Dlaczego na krótkich? - dopytuje youtuber. - Bo nie ma czasu, nie ma pieniędzy, jest dużo stresu - tłumaczy kobieta.
- W tym roku Polska. Trochę po kosztach. 4-5 tys. złotych nad polskim morzem w domkach letniskowych - dzieli się planami na wakacje kolejny rozmówca.
Czytaj także: Opłata deszczowa wprowadzona. Kto musi zapłacić podatek?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dymitr pytał także o to, czy inflacja ma wpływ planowanie wyjazdów wakacyjnych.
Znaczący, widać to po samych cenach jak idziesz do knajpy. Nad morzem musisz zostawić za talerz 50-60 zł. To jest trochę dużo - mówi jeden z rozmówców.
- Pracując tutaj na jarmarku widzę jakie są ceny i jak ludzie komentują, że najtańszy magnes mamy za 10 zł. No jest ciężko, ale wystarczy trochę poszukać i da się fajnie pojechać - przekonuje młoda kobieta.
Szalony wpływ. Wszystko drożeje w mgnieniu oka. Ceny są wyższe niż za granicą - mówi starszy mężczyzna, który planuje spędzieć urlop najpierw nad polskim morzem, a później w Toskanii. - Gdzie będzie taniej? - dopytuje autor nagrania. - Chyba za granicą - odpowiada mężczyzna.
Rozmówca nie chciał jednak zdradzić, jaki budżet planuje przeznaczyć na swoje wyjazdy.
Internauci pod nagraniem wskazują, że nad Bałtykiem wciąż są miejsca, gdzie można zjeść posiłek w przystępnej cenie. Wystarczy poszukać.
"Warto zauważyć, że nad polskim morzem ceny pomiędzy różnymi restauracjami/barami dużo się różnią, można zapłacić za talerz 33 zł, a można 60 zł Wystarczy się rozejrzeć po okolicy i cena wakacji znacząco się obniża" - zauważa internauta.
Podsumowując sondę uliczną youtuber doszedł do wniosku, że Polacy wybierają się na wakacje w tym roku. Najczęściej planują tygodniowy urlop. Kwestia budżetu jest bardzo indywidualna. Przechodnie nie zawsze chcieli chwalić się kosztami wyjazdu przed kamerą.