Filip Marcinek, znany jako "Filipek", walczy od 2019 roku. Swoją pierwszą walkę stoczył podczas gali Fame MMA 3, kiedy to zmierzył się z Patrykiem Karasiem. Przegrał ten pojedynek decyzją sędziów.
Walczył także m.in. z Amadeuszem "Ferrarim" Roślikiem czy triathlonistą Robertem Karasiem. Obaj zostawili go w pokonanym polu. "Filipek" zwyciężył natomiast z Łukaszem Imiełowskim, Michałem Sobolewskim oraz Dariuszem Kaźmierczukiem. Z tym ostatnim wygrał w kickboxingu.
Czytaj także: Nieznane kulisy z życia Ronaldo. Musiał sprzedać Porsche
Jego najbliższym rywalem będzie Whindersson Nunes. Zmierzy się z nim podczas celebryckiej gali KingPyn Boxing w Londynie. Wydarzenie zaplanowane zostało na sobotę, 22 kwietnia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Jordan nie może sprzedać tego domu. Jest warty fortunę
Z reguły "Filipek" był spokojny podczas konferencji prasowych. Tym razem jednak dał się ponieść emocjom.
Jak ja miałem ich nie wyzywać? Przyleciałem do Brazylii, Nunes spóźnił się na konferencję półtorej godziny. Miał być najlepszy podcaster tamtego kraju, mówili, że to "Joe Rogan z Brazylii". Siedzi jakiś grubas i p******* jakieś kocopoły, że mam uważać - mówił w rozmowie z "Super Expressem".
Jak przyznał, miał zainteresować kibiców walką. Od razu został jednak wygwizdany, co skłoniło go do tzw. dymów. Na tym cała sprawa się nie zakończyła.
Czytaj także: Kosztowne hobby Haalanda. Kolekcja robi wrażenie
Brazylijczycy są bardzo specyficzni. Większość wiadomości kończyła się tak, że będę ssał olbrzymiego ch*** Nunesa. Miałem groźby śmierci. Sam Nunes powiedział mi podczas face-to-face, że Brazylia to ostatnie miejsce, gdzie chciałbym robić sobie wrogów - dodał.