Bitwa o Awdijiwkę - jedyne miasto w obwodzie donieckim, które kontrolują Siły Zbrojne Ukrainy - trwa od wielu tygodni. Rosjanie nacierają od północy i południa, próbują wziąć twierdzę w kleszcze, ale zdobyli raptem dwa kilometry terenu, do tego ponosząc bardzo ciężkie straty. Ukraińcy trwają, atakują tyły wroga i odpierają jego "mięsne szturmy".
Partyzanci walczący o wolną Ukrainę schwytali niedobitki rosyjskich oddziałów, które przetrwały kolejny bezsensowny szturm. Dowódcy rosyjscy ślą zmobilizowanych żołnierzy na rzeź, tych codziennie giną w Awdijiwce setki, a okupanci nadal robią to samo. Jak się okazuje, sięgnęli po dodatkowy "doping" dla swoich ludzi.
Żołdacy Władimira Putina do walki idą mocno odurzeni narkotykami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosyjscy okupanci cały czas ponoszą ogromne straty, tak w ludziach, jak i w sprzęcie. Awdijiwka, jak przed rokiem Bachmut, stała się krwawą łaźnią dla armii rosyjskiej, a kolejne straty obniżają wolę walki i chęć do zdobywania miasta. W Moskwie nie chcą o tym w ogóle słyszeć, ofensywa ma trwać tak długo, aż Awdijiwka upadnie.
Na razie rosyjskie dowództwo osiągnęło jeden efekt: ludzie mają serdecznie dość.
I dlatego zapadła decyzja, by żołnierzy faszerować narkotykami. Dzięki nim mają atakować jeszcze bardziej brawurowo, nie bać się śmierci i umrzeć za "matkę Rosję" z uśmiechem na ustach. Tego chce Władimir Putin, tego oczekują jego generałowie. Agresorzy walczą więc na haju i dzięki temu są jeszcze bardziej zdemoralizowani.
Partyzanci schwytali żołdaków, którzy jakimś cudem przeżyli "mięsny szturm" i opowiedzieli o tym, co dzieje się za kulisami. To szokujące praktyki, znane w III Rzeszy, Związku Radzieckiego czy armii amerykańskiej, która poniosła klęskę w Wietnamie. Rosyjskie dowództwo tępiło niedawno przejawy alkoholizmu czy narkomanii.
To się jednak zmieniło, dziś z chęcią wspiera takie zjawiska. I zaopatruje żołnierzy.
Żołnierze, w większości mający dla generałów niewielką wartość zmobilizowani "ochotnicy", mają prowadzić bezmyślne ataki, osłabiać ukraińskich obrońców miasta i ginąć w ofensywie. Sęk w tym, że ZSU ma jasny komunikat dla wroga: zabijemy cię niezależnie od tego, czy jesteś pod wpływem narkotyków, czy nie.
"Mobiki" mają dość, czasem ktoś wspomina o buncie, a niepokornych pilnują specjalne jednostki, które prowadzą braci broni do ataku pod bagnetami. "To prawda, oni w ogóle nie dbają o wasze życie" - informują jeńców żołnierze Sił Zbrojnych Ukrainy. Dla Putina i jego świty ludzkie życie, także Rosjan, żadnej wartości nie ma. Liczy się tylko władza.