"Nie dziwię się, że załoga nie chciała startować". Samolot ze Sri Lanki do Warszawy miał wylecieć w sobotę o 8.05 rano czasu lokalnego. Podczas kołowania na pas startowy okazało się, że jeden z silników jest uszkodzony. "Awarii nie dało się odczuć w maszynie" – mówi nasz rozmówca i dodaje, że jej efektów nie dało się zobaczyć, czy usłyszeć. Pasażerowie dowiedzieli się o niej z komunikatów załogi.
"Pochodzę do tego z pełną wyrozumiałością". Oczekujący na powrót do domu Polacy, zostali poinformowani, że silnik jest już naprawiony. Obecnie trwają jego testy. Jeśli zakończą się one powodzeniem, maszyna odleci do Warszawy. Jeśli to nie nastąpi, w nocy ma przylecieć rejsowy samolot LOT-u, którym turyści wrócą do kraju. Mowa o tych wciąż pozostających w Kolombo, którym nie udało się przebookować biletów na połączenia innych linii.
W tej chwili nie mamy jeszcze potwierdzenia, co do dalszego rozwoju sytuacji, natomiast częściowym rozwiązaniem będzie to, że jak wynika z rozkładu, dzisiaj w nocy przylatuje następny samolot, który jutro 8:05 będzie wracał do Warszawy – mówi w rozmowie z o2 jeden z podróżnych.
Polacy są przeważnie w dobrych nastrojach. Zaopiekowano się nimi i zapewniono zakwaterowanie w hotelu Hilton. Co prawda nie każdy z pasażerów reagował na niespodziewaną sytuację ze spokojem, ale jak ujął to nasz rozmówca "to normalne" bo "takie awarie się zdarzają".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.