"The Washington Post" ujawnił materiały amerykańskiego wywiadu. Wynika z nich, że na rosyjsko-ukraińskiej granicy przebywa około 70 tys. rosyjskich żołnierzy. Na zaprezentowanych zdjęciach satelitarnych widać też artylerię i czołgi. USA ostrzegają, że ich liczba w najbliższym czasie może się zwiększyć nawet dwukrotnie.
Ostre słowa rzeczniczki MSZ Rosji
Do tych doniesień odniósł się rosyjski resort spraw zagranicznych. Rzeczniczka ministerstwa Maria Zacharowa powiedziała dziennikowi "Kommiersant", że amerykańska prasa powinna się skupić na agresywnych działaniach USA, a nie Rosji.
Zdaniem Zacharowej Stany Zjednoczone prowadzą specjalną operację, aby pogorszyć sytuację na Ukrainie, a odpowiedzialność przerzucają na Rosję. - Głównie chodzi o prowokacyjne działania w pobliżu rosyjskich granic, którym towarzyszy oskarżycielska retoryka pod adresem Moskwy — dodała rzeczniczka.
W zasadzie nic nowego — klasyczna taktyka Zachodu. Imponująca jest tylko skala bezczelności i kłamstw - skomentowała Maria Zacharowa.
Putin o "czerwonej linii"
Prezydent Rosji Władimir Putin we wtorek ostrzegł NATO przed rozmieszczeniem swoich wojsk i broni na Ukrainie, mówiąc, że będzie to dla Rosji "przekroczenie czerwonej linii" i wywoła stanowczą reakcję. Jego zdaniem ekspansja NATO na wschód zagraża podstawowym interesom bezpieczeństwa Rosji.
Czytaj także: NASA: Asteroida wielkości wieży Eiffla w pobliżu Ziemi
Wcześniej niemiecki dziennik "Bild" podał szczegółowe plany rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Wynika z nich, że Rosja miałaby zająć około dwóch trzecich terytorium Ukrainy w trzyetapowym planie ataku. Według ustaleń gazety "maksymalne plany" Rosji dotyczące wojny z Ukrainą są znane od połowy października.
Atak może nastąpić pod koniec stycznia, na początku lutego, jeśli Ukraina i NATO nie zgodzą się na żądania Putina - czytamy na łamach "Bilda".