Już w połowie 2023 roku dziennik "Fakt" wyliczył, że zaledwie 10 procent sióstr zakonnych otrzymuje regularne pensje.
Zazwyczaj dotyczy to sióstr zatrudnianych w szkołach na posadach katechetek, gdzie wynagrodzenie oscyluje w granicach najniższego krajowego uposażenia, czyli około 3600 złotych brutto.
Czytaj także: Zakonnice i księża nagrani. Polacy płaczą ze śmiechu
Innym stałym dochodem na jaki można liczyć będąc w zakonie jest emerytura. A ta minimalna, na jaką zazwyczaj mogą liczyć siostry zakonne obecnie wynosi 1588,44 zł, co daje kwotę 1445,48 zł "na rękę".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Problem w tym, że zarówno w przypadku pracy w szkole czy przyznanych świadczeń emerytalnych, zakonnice nie mają prawa samodzielnie dysponować swoimi pieniędzmi.
Gotówką zawsze muszą dzielić się z przełożoną zakonu i to ona decyduje o tym na jakie cele może wydzielać siostrom pieniądze. Tę sytuację opisano w głośnej książce Marty Abramowicz "Zakonnice odchodzą po cichu", gdzie autorka mówi o tym wprost.
Siostrom nie wolno posiadać żadnych dóbr, własnych pieniędzy, innych ubrań niż habit. O wszystko trzeba poprosić – o bieliznę, wyjście na spacer, zgodę na przeczytanie książki - głosi fragment wspomnianej książki.
Dodatkowo sytuacja ta może wydawać się bulwersująca bo według danych Konferencji Episkopatu Polski dotyczy aż 17 tys. sióstr zakonnych w Polsce. To kobiety, które za przysłowiowy "wikt i opierunek" na jaki mogą liczyć w zakonach wykonują pracę na rzecz szpitali, szkół, domów opieki, czy wojska. Dodatkowo często także prowadzą przedszkola, czy domy dziecka.
Czytaj także: Zakonnice i księża nagrani. Polacy płaczą ze śmiechu