Grzegorz Markowski to legenda polskiej sceny muzycznej. Jednak jego fani niedawno musieli pogodzić się, że już raczej nie zobaczą go na scenie, ani nie dostaną w postaci albumu nowych piosenek Perfectu. Teraz głos zabrała Patrycja Markowska, która tłumaczy decyzję ojca.
Bardzo trudno wyczuć moment, do którego mogę go namawiać, natomiast każde nasze wyjście na scenę jest niewyobrażalnym przypływem energii, takim świętem i wzruszeniem. Naprawdę się wzruszam i on też. Kiedy śpiewamy piosenkę "Niewiele ci mogę dać", której nie chciałam z nim śpiewać, w ogóle nie ruszałam utworów Perfectu, ale kiedyś zaśpiewaliśmy ją po raz pierwszy... to jest jakaś taka aura najwyższego kosmosu. Zawsze będę za to bardzo wdzięczna. To już się zdarza bardzo sporadycznie i nie wiem, na ile go jeszcze ciągnąć za rękę - powiedziała Plejadzie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Markowska dodaje również, dlaczego jej ojciec nie chce już nagrywać nowych numerów.
Nie czuję, żeby on tego chciał. Z nagraniem piosenki wiąże się później promocja, a on tego już nie chce robić. Wychodzi na koncercie na kilka utworów, ale to jest jednak podróż, a on zawsze chce dawać z siebie 100 procent. Muszę wyczuć moment, gdy on mówi "stop" i tak jest (...) Jest taki rodzaj nostalgii i smutku, że coś się kończy, jakiś rozdział - dodała wokalistka.
A jak obecnie czuje się legendarny lider Perfectu?
Ewidentnie potrzebuje wyciszenia. Myślę, że u niektórych przychodzi wypalenie zawodowe, przebodźcowanie. On sam to powiedział, że za dużo pracował. Może gdyby wcześniej ten pociąg zwolnił, to teraz miałby tej siły trochę więcej. Oni się bardzo kochają z moją mamą, chodzą do lasu z psem, czasami sobie gdzieś pojadą, mogą podróżować. Myślę, że jeśli ma się 70 lat i taki dorobek na karku, to rzeczywiście ma się prawo robić to, co się chce robić - dodała w rozmowie z serwisem gwiazda.
Zobacz także: Patrycja Markowska o stanie zdrowia ojca. "Spadek sił"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.