Do zdarzenia doszło w poniedziałek, 15 stycznia przed północą. Wówczas 32-letnia mieszkanka Gdańska po opuszczeniu autobusu komunikacji miejskiej zauważyła, że nie ma swojego telefonu.
Kobieta uruchomiła funkcję lokalizacji swojego telefonu i nawigacja doprowadziła ją w pobliże szpitala na gdańskiej Zaspie. Do tego momentu kobieta nie informowała policji, ponieważ miała nadzieję, że wkrótce go znajdzie.
I tak się rzeczywiście stało. Kobieta ustaliła, kto ma jej telefon. Problem jednak w tym, że mężczyzna, który przywłaszczył sobie jej urządzenie, nie chciał go oddać. Wtedy zawiadomiła o zdarzeniu mundurowych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mężczyzna przyznał, że ma telefon pokrzywdzonej, powiedział, że go nie zwróci, i wbiegł do szpitala. Na miejsce przyjechali policjanci i zaczęli go szukać - relacjonuje Mariusz Chrzanowski z KMP w Gdańsku.
- Po chwili mundurowi odnaleźli sprawcę, wylegitymowali i przeprowadzili kontrolę. Podczas czynności przy mężczyźnie ujawniono telefon oraz dowód osobisty pokrzywdzonej. 49-letni mężczyzna bez stałego miejsca zamieszkania został zatrzymany i trafił do policyjnego aresztu. Odzyskane przedmioty trafiły do właścicielki. - dodał.
Zarzuty
We wtorek, 16 stycznia 49-latek usłyszał zarzuty przywłaszczenia mienia oraz przywłaszczenia dokumentu.
Dzięki przezorności zgłaszającej, która miała uruchomioną funkcję lokalizacji urządzenia, policjanci mogli błyskawicznie i skutecznie zareagować, zatrzymać sprawce oraz odzyskać utracone mienie - przekazał Mariusz Chrzanowski.
Za przywłaszczenie dokumentu grozi kara 2 lat pozbawienia wolności. Za przywłaszczenie znalezionego mienia grozi kara roku więzienia.
Czytaj również: Dramatyczne morderstwo pod Toruniem. Zabił teściową w domu
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.