Zgoda na sprzedaż została opublikowana na stronie Agencji Współpracy Obronnej DSCA. To jedna z trzech zgód. Oprócz pocisków JASSM, strona polska chce jeszcze zakupić pociski AIM-120 AMRAAM oraz AIM-9X Sidewinder.
Najbardziej interesujące są pierwsze z nich. Choć ciekawe są również liczby. Te są naprawdę duże. DSCA poinformowała o gotowości do sprzedaży 821 samych JASSM-ów. Do tego dochodzi 745 AMRAAM-ów i 232 Sidewindery.
Powalająca jest też kwota. Cały ten sprzęt może kosztować Polskę niemal 14,5 mld zł. Jeśli jednak zakupy dojdą do skutku, da to Siłom Powietrznym RP potężne możliwości uderzeniowe. Zapasy samym JASSM-ów zwiększą się niemal ośmiokrotnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nie jest niemożliwy do zestrzelenia"
JASSM-ER to samosterujący pocisk rakietowy o zmniejszonej wykrywalności. W uproszczeniu oznacza to pewną namiastkę technologii "stealth". Nie oznacza to, że pocisk jest niemożliwy do zestrzelenia. Jest to stosunkowo "młoda" broń. Pierwsze bojowe użycie JASSM-ów odnotowano w 2018 r.
Nawet biorąc pod uwagę, że jego pierwsze użycie bojowe odnotowano stosunkowo niedawno, to wprowadzenie nowego systemu uzbrojenia implikuje powstanie systemu do obrony przed nim. I taki wyścig trwa. Potrzebna jest duża liczba pocisków, aby skutecznie przenikać obronę przeciwlotniczą przeciwnika - mówi o2.pl Jacek Siminski, publicysta magazynu "The Aviationist".
Polska posiada dziś 48 samolotów F-16, dawałoby to zatem zatem ok. 20 pocisków na samolot. Wygląda więc na to, jak mówi Siminski, że planiści MON wyciągnęli wnioski z użycia JASSM-ów na Bliskim Wschodzie. Używano ich tam dość licznie.
W przypadku tego pocisku nie można popełnić takiego błędu, jak w przypadku systemów obrony przeciwlotniczej, czyli nie można rysować przysłowiowych "kółeczek na mapie" - tłumaczy Siminski.
Co to oznacza? Chodzi o zasięg. Przy deklarowanym przez producentów zasięgu ok. 1200 km, jest to zasięg w linii prostej. Innymi słowy, gdyby pocisk odpalono, a on leciałby do celu po zaprogramowanej trasie, mógłby faktycznie przelecieć 1200 km. Z tym, że jako pocisk manewrujący uwzględnia on także rzeźbę terenu oraz - jak sama nazwa wskazuje - wykonuje manewry. Co przekłada się na zasięg. Im więcej manewrów i bardziej urozmaicona rzeźba terenu tym - w ogromnym uproszczeniu - mniejszy zasięg.
Kupić, aby nie użyć
Jacek Siminski dodaje, że JASSM to przede wszystkim zwiększenie potencjału odstraszającego naszych sił zbrojnych.
Kupujemy je po to, aby ich nigdy nie użyć. Wyobraźmy sobie sytuację, w której przeciwnik tworzy np. zgrupowanie w regionie - załóżmy - Przesmyku Suwalskiego. Wtedy nasze F-16 mogłyby zostać użyte do niszczenia ważnych dla przeciwnika elementów, choćby centrów łączności - tłumaczy publicysta.
Tym bardziej, że JASSM to pocisk o dużej mocy. Przy masie 1,2 t całego pocisku, jego głowica bojowa ma masę ok. 450 kg. To ogromna siła. I w poważny sposób zwiększy możliwości Sił Powietrznych RP.
Gen. Pszczoła: Mogę tylko przyklasnąć
Entuzjastą zakupu, i to pomimo wysokich kosztów, jest były Inspektor Sił Powietrznych gen. dyw. pil. Jacek Pszczoła.
Kwota zakupu będzie ogromna, ale jako lotnik mogę tylko przyklasnąć temu zakupowi. Pociski JASSM w wersji ER mają zasięg na tyle duży, że będziemy mogli razić cele na dalekich rubieżach. Można nimi razić między innymi centra dowodzenia, składy amunicyjne, punkty infrastruktury krytycznej. Posiadając flotę samolotów F-16, a w niedalekiej przyszłości F-35, będziemy mogli jeszcze w szerszym aspekcie operacyjno-taktycznym używać pocisków JASSM-ER - mówi o2.pl gen. Pszczoła.
Oficer przekonuje, że dysponując ok. 1000 sztuk pocisków JASSM, nasze lotnictwo będzie miało naprawdę duży potencjał odstraszający. I ogromną siłę siłę ognia. Tym bardziej, że nie jest to broń nowa. Siły Powietrzne dysponują już pewną liczbą takich pocisków.
Poziom wyszkolenia naszych pilotów F-16 w zastosowaniu tego typu uzbrojenia jest bardzo wysoki i gwarantuje skuteczne jego użycie. Pilotowanie samolotu F-16 z podwieszonym pociskiem JASSM wpływa na aerodynamikę maszyny, ale zasięg pocisku jest na tyle duży, że umożliwia odpalenie go bez wchodzenia w zasięgi systemów obrony przeciwlotniczej przeciwnika - dodaje generał.
Oprócz tego zaoferowano nam również pociski AMRAAM i Sidewinder. To rakiety do samoobrony samolotów w powietrzu.
Łukasz Maziewski, dziennikarz o2.pl