Serhii Kupin doznał kontuzji podczas bitwy na froncie Świętowskim. Ze względu na zbyt bliskie sąsiedztwo wroga, nie udało się go ewakuować.
Odległość do wroga była zbyt mała: z jednej strony około 100 metrów, z drugiej 200. Nie było możliwości bezpiecznej ewakuacji.
Czytaj także: Nowa decyzja dyktatora. Pozwolił strzelać do ludzi
Widzieliśmy, że już się czołgał, pokonując pewien dystans, i zasugerowaliśmy, aby poszedł za dronem i zaciągnął się do miejsca, z którego piechota będzie mogła wyjść na spotkanie z nim - mówi żołnierz zwiadu powietrznego ps. "Luh", cytowany przez portal "Ukraińska Prawda".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przyjacielu, napij się i podążaj za dronem - głosiła notatka dołączona do kubka gorącej herbaty, który został upuszczony obok rannego strażnika granicznego przez zwiad powietrzny 68. Oddzielnej Brygady Oleksy Dowbusza.
Rannemu strażnikowi granicznemu niezwykle trudno było poruszać się samodzielnie, udało mu się jednak przeczołgać 700 metrów do pozycji ukraińskich. Następnie koledzy wynieśli go z pola bitwy.
Chciałem tylko szybko się ewakuować, bo byłem przestraszony, głodny i zmarznięty, zupełnie zmarznięty – wspomina żołnierz.
Obecnie Serhii przechodzi leczenie w jednym ze szpitali, stopniowo wraca do zdrowia i wyraża wdzięczność harcerzom powietrznym za ich umiejętności i współczucie.
Ukraiński rój uderzył na Krymie. Rosjanie stracili kolejny okręt
Ataki ukraińskich dronów sukcesywnie osłabiają możliwości Floty Czarnomorskiej. Ostatni z nich miał miejsce w pobliżu rosyjskiej bazy nad jeziorem Donuzław na okupowanym Krymie. Według Defense Express rój morskich dronów z Ukrainy zaatakował łódź rakietową Iwanowiec projektu 12411. Bezzałogowce typu kamikadze miały kilkukrotnie uderzyć w jednostkę, co doprowadziło do jej zatonięcia.