Na szokujące znalezisko w ogrodzie Rosjanin natrafił przez przypadek. Żyjący na co dzień na dalekiej Syberii obok miasta Błagowieszczeńsk Witalij Kwasza na zakopane w ziemi ciała natknął się podczas rozbudowy swojego domu.
Ciała były włożone w worki po mące. Jak twierdzi Kwasza, im głębiej kopał w ogrodzie, tym więcej ludzkich szczątków znajdował. Wiele czaszek miało dziury po kulach, co natychmiast nasuwało myśl, że mogą to być ofiary czasów stalinowskich.
Najpierw wykopałem jedną czaszkę, potem drugą i kolejne, jakby nie było ich końca – powiedział w rozmowie z Deutsche Welle Rosjanin.
Znalazca postanowił powiadomić władze. Na miejsce odkrycia przyjechali funkcjonariusze z Komitetu Śledczego Rosji, którzy potwierdzili jego domysły właściciela ogrodu. Kości ukryte w workach pochodziły z okresu lat 30. XX wieku. Na tym jednak skończyła się pomoc państwa i władz lokalnych.
Przez cały rok prosiłem władze o pomoc. Powiedzieli, że nie mają ani pieniędzy, ani personelu. Jedyne, co mi obiecali, to to, że przybędą i zabiorą szczątki. Ale ja musiałbym je wykopać – relacjonuje Witalij Kwasza.
Na cmentarzu pochowano jedynie kilka osób, których szczątki znaleziono w ogrodzie. Po tym, jak wreszcie udało się zorganizować pomoc, okazało się, że miejscowym cmentarzysku spoczęli tylko niektórzy z nich.
Ich groby są oznaczone jedynie małą metalową płytką z wygrawerowanym numerem. Odmówiono im ich nazwisk i godności – kończy rozmowę z Deutsche Welle Witalij Kwasza.
Zobacz też: Choroby Józefa Stalina
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.