Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
Paulina Antoniak
Paulina Antoniak | 
aktualizacja 

Prawie 90 uchodźców na dworcu PKP w Przemyślu. Jest problem ze znalezieniem ośrodka, który mógłby ich przyjąć

Na dworcu PKP w Przemyślu koczuje grupa uchodźców z Ukrainy narodowości romskiej, która nieustannie się powiększa. Obecnie jest to już 87 osób. Większość stanowią dzieci, jest też kobieta w ciąży i mężczyzna chorujący na nowotwór.

Prawie 90 uchodźców na dworcu PKP w Przemyślu. Jest problem ze znalezieniem ośrodka, który mógłby ich przyjąć
Aż 87 uchodźców z Ukrainy pochodzenia romskiego koczuje na dworcu PKP w Przemyślu (Pixabay, planet_fox)

Uchodźcom pomagają członkowie Fundacji "W Stronę Dialogu". - Dzieci są przeziębione, mają katar, kaszel i gorączkę. W środę kupowaliśmy im podstawowe lekarstwa, ale nie jesteśmy w stanie zapewnić im specjalistycznej opieki - tłumaczy Ewelina Bosak z Fundacji "W Stronę Dialogu" w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Trudna sytuacja trwa już od wielu tygodni. Na dworcu w Przemyślu zostają ci, którzy są w najtrudniejszym położeniu. Inni zwykle przemieszczają się dalej – m.in. do Szwajcarii czy Niemiec.

- Bywało, że dzieci przyjeżdżały wygłodzone. Za sobą miały długą i ciężką podróż, a matki nie były im w stanie zapewnić żadnego posiłku. To właśnie ta najuboższa społeczność zostaje na dworcu, bo nie stać jej na bilety - tłumaczy Ewelina Bosak.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Polska inicjatywa pomocy ukraińskiej młodzieży. "Chcemy rozszerzyć projekt na inne kraje"

Nie ma ośrodka, który mógłby przyjąć uchodźców koczujących na dworcu PKP w Przemyślu

Romowie z Ukrainy mają nawet problem, aby skorzystać z toalety, gdyż ta jest płatna, a ich zwyczajnie na to nie stać. Nie są też wpuszczani do pokoju matki z dzieckiem, gdzie znajduje się łóżko, przewijak i suchy prowiant. Wstęp mają jedynie ci, którzy zakupili bilet. Zasady ustalił Urząd Miasta Przemyśla.

Niewiele od nas zależy. Decyzje o wpuszczeniu kogoś do pokoju matki i dziecka podejmuje Urząd Miejski, który restrykcyjnie przestrzega przyjętych zasad: że osoba musi być pierwszy raz w Polsce od 24 lutego 2022 roku oraz posiadać ważny bilet na dalszą podróż. My się z tym bardzo głęboko nie zgadzamy, dla nas to przejaw dyskryminacji osób, które wtórnie wpadają w proces uchodźczy. Podejmowaliśmy wiele kroków, by rozwiązać tę sytuację, ale niestety nie udało się zmienić decyzji urzędników - mówi w rozmowie z "GW" Michał Szachmat, członek zarządu Związku Ukraińców w Polsce.

- Teoretycznie, jeśli ktoś, tak jak teraz Romowie, potrzebuje pomocy w znalezieniu dla siebie miejsca w Polsce, to punkt recepcyjny - prowadzony przez UM Przemyśla - powinien przygotować dla niego plan co dalej. (...) Takich działań pracownicy punktu recepcyjnego nie podejmują albo podejmują bardzo rzadko - dodaje Michał Szachmat.

Trudną sytuację pogłębia fakt, iż na ten moment wszystkie placówki uchodźcze w Polsce są przepełnione. - W Polsce nie ma ośrodka, który przyjmie 87 osób. Tych ludzi trzeba przewieźć całymi rodzinami, a my takich zasobów nie mamy: ani ludzkich, ani finansowych. To musi być działanie systemowe - tłumaczy Ewelina Bosak.

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
KOMENTARZE WYŁĄCZONE
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli i polem do dezinformacji. Dlatego zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja o2.pl
Zobacz także:
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić