Igor W-K był znany i lubiany w lubelskiej społeczności. Mimo swojego młodego wieku wiele czasu poświęcił na działalność społeczną. Przez kilka lat był członkiem młodzieżowej Rady Miasta Lublina. Pełnił też funkcję marszałka Parlamentu Dzieci i Młodzieży Województwa Lubelskiego, udzielał się w Radzie Dialogu z Młodym Pokoleniem oraz był posłem na Sejm Dzieci i Młodzieży.
Po ukończeniu szkoły chłopak podjął studia na Wydziale Prawa i Administracji UW. W stolicy poznał dziewczynę, 26-letnią prawniczkę Karolinę B. Ona również z powodzeniem rozwijała swoją karierę. Była szefową kilku fundacji i stowarzyszeń, miała także odbywać staż w kancelarii premiera.
Przyszłość pary zapowiadała się cudownie. Niestety, jedno zdarzenie przekreśliło wszystkie plany. 30 kwietnia 2021 roku media obiegła wiadomość o nagłej śmierci młodego radnego.
Morderstwo czy wypadek?
Według zeznań świadków feralnej nocy 21-latek miał wybiec na klatkę schodową bloku w warszawskim Wilanowie, trzymając się za brzuch. Mężczyzna został zabrany do szpitala, niestety jego życia nie udało się uratować. Igor zmarł po kilku dniach od obrażeń zadanych nożem.
Śledczy podejrzewali, że doszło do morderstwa. W sprawie aresztowano partnerkę zmarłego. Według ustaleń prokuratury w dniu tragedii między parą miało dojść do kłótni. 26-latka usłyszała zarzut zabójstwa. Przed Sądem Okręgowym w Warszawie rozpoczął się proces przeciwko kobiecie.
"Nie jestem zabójczynią"
Na rozprawie oskarżona przekonywała, że śmierć 21-latka była skutkiem nieszczęśliwego wypadku. Tej nocy w mieszkaniu Karoliny B. odbyła się impreza. Goście mieli opuścić apartament ok. godziny 3:00 nad ranem.
26-latka tłumaczyła, że kilkadziesiąt minut później doświadczyła ataku paniki. Igor miał pójść do apteki po leki dla ukochanej. - Wybiegłam za Igorem, aby mu powiedzieć, że jest nieczynna. Nie zdawałam sobie sprawy, że trzymam w dłoni nóż - mówiła przed sądem.
Czytaj także: Ekspedientka opracowała prosty przekręt. "Wzbogaciła się" o kilkadziesiąt tysięcy złotych
Kobieta zeznała, że w chwili zdarzenia była pod wpływem alkoholu i "jakiejś substancji, która znajdowała się papierosach". Przez łzy przekonywała sąd, że nie ma nic wspólnego ze śmiercią mężczyzny, którego kochała. Podkreślała, że nie pamięta, co dokładnie wydarzyło się tragicznej nocy.
Kochałam go, był dla mnie całym światem. Byłam uzależniona od Igora i jego uczucia. Chciałam mieć go zawsze przy sobie. Powinnam uczęszczać na terapię. Od śmierci Igora jest już mi wszystko obojętnie. Ten proces to walka o honor. Bo wiem, że nie jestem zabójczynią - tłumaczyła na rozprawie, cytowana przez "Fakt".