Proces toczący się przed sądem w Watykanie w tzw. sprawie Vatileaks, czyli wycieku tajnych dokumentów, wydaje się coraz bardziej "kafkowski" - powiedział Fittipaldi, wychodząc w poniedziałek wieczorem z trybunału.
Fittpaldi zwraca uwagę na korzyści płynące z wycieku. Za przykład podaje m.in. fakt, jakoby były watykański sekretarz stanu kardynał Tarcisio Bertone musiał oddać do kasy watykańskiego szpitala pediatrycznego 150 tysięcy euro, ponieważ wcześniej wziął z budżetu fundacji tej placówki pieniądze na remont jego apartamentu za Spiżową Bramą.
Dziennikarz nie działał sam. W ujawnieniu opinii publicznej tajnych kościelnych dokumentów w listopadzie 2015 roku pomógł mu inny włoski żurnalista Gianluigi Nuzzi. W materiałach, które nielegalnie przekazali mediom, przeczytać można obszerne fragmenty na temat nadużyć finansowych najwyższych hierarchów kościelnych, przywilejów kapłanów i ich oporach wobec reform, które inicjuje papież Franciszek.
Poza tym przed kilkoma dniami papież Franciszek wprowadził nowe zasady finansowania procesów kanonizacyjnych, by zagwarantować przejrzystość wydatków - dodał dziennikarz tygodnika „L’Espresso”.
Fittipaldi jest jednym z czterech oskarżonych. Oprócz Włocha na ławie oskarżonych zasiadają też: hiszpański ksiądz Lucio Vallejo Balda - były pracownik Prefektury ds. Ekonomicznych, jego były asystent Nicola Maio oraz do niedawna współpracownica Watykanu, specjalistka PR Francesca Chaouqui. Kobieta przychodzi na rozprawy w zaawansowanej ciąży i w asyście ochrony.
Oskarżonym grozi od 4 do 8 lat więzienia. Jednak Balda, Chaouqui i Maio mają postawiony dodatkowy zarzut działania w zorganizowanej grupie przestępczej, za co mogą zostać skazani dodatkowo na 6 lat odsiadki. Rozprawa toczy się przed sądem w Watykanie. Sam papież odniósł się do sprawy w krytyczny sposób, ubolewając, że nie przyczynia się ona do poprawy wizerunku Kościoła.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.