Michał Adamczyk we wtorkowym wydaniu "Wiadomości" z przekonaniem mówił o tym, jaki efekt miał wywołać "Reset" zarówno w Polsce, jak i za granicą.
- Emisja pierwszego odcinka tego serialu wywołała paniczną histerię. I to zarówno wśród polityków polskiej opozycji, jak i za granicą - rzucił.
Nie zabrakło w jego wypowiedzi także wątku Radosława Sikorskiego. - Podobno Radosław Sikorski robi, co może, by film zdyskredytować tak bardzo, że wycofania udziału w tym filmie zażądał brytyjski dziennikarz, prywatnie bliski znajomy Sikorskiego. Choć jak sprawdziliśmy, filmu nie oglądał - dodał uśmiechnięty prezenter.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W materiale "Wiadomości", który można uznać jako zapowiedź kolejnego odcinka "Resetu", pokazywano fragmenty programu Moniki Olejnik, rozmawiającej z Sikorskim.
A także artykuł jego autorstwa opublikowany na stronie "The Washington Post" z tytułem: "Polski rząd powie wam, że jestem rosyjską marionetką. Nie wierz w to".
"Wiadomości" stwierdziły, że Sikorski miał swoją obronę zaplanować wcześniej. - Być może dzięki kontaktom swojej żony teraz próbuje uruchomić do krytyki, kogo się da. Jeden z występujących w filmie brytyjskich dziennikarzy też zareagował nerwowo. Zarzucił nawet, że myślał, że film uderzy w Hilary Clinton - usłyszeli widzowie.
Program TVP oskarżył wyżej wspomnianego dziennikarza o to, że "próbę manipulacji zarzucił na podstawie zwiastuna kilkudziesięciosekundowego", gdyż przyznał się w rozmowie telefonicznej, że odcinka ze swoim udziałem nie oglądał.
Dziennikarz TVP stwierdził, że twórców "Resetu", czyli Michała Rachonia i historyka Sławomira Cenckiewicza, wsparło Centrum Monitoringu Wolności Prasy SDP. Na ekranie pojawiła się zresztą dyrektorka CMWP, Jolanta Hajdasz.
To wsparcie od CMWP nic właściwe jednak nie znaczy. Widzowie "Wiadomości" nie zostali już poinformowani, że ta instytucja jest od lat ostro krytykowana.
Centrum protestowało m.in. przeciwko "nierzetelnej ocenie stanu wolności mediów w Polsce" w raporcie organizacji "Reporterzy bez Granic", który to dokument uplasował Polskę na 62. miejscu (2019). A w 2015 r. nasz kraj był na 18. miejscu.
Wspomniana Hajdasz pojawia się zresztą co jakiś czas w TVP i powtarza narrację m.in. o tym, że TVN ma zwalczać krytykujących ją dziennikarzy. Więc wsparcie od CMWP dla twórców "Resetu" nie jest żadnym zaskoczeniem.
Przypomnijmy, że "Reset" ma pokazać, jak rząd Donalda Tuska "ocieplał" stosunki z Rosją w latach 2007-15. Wielu ekspertów uznaje, że może to być przygotowanie propagandowego gruntu pod start komisji ds. rosyjskich wpływów.
Jak mówił w rozmowie z WP Krzysztof Luft, członek rady programowej TVP, rządowa telewizja chce "połączyć Tuska ze wszystkim, co najgorsze w Rosji".
Ten cykl TVP jest skorelowany z komisją polityczną w sprawie ‘lex Tusk’. To jest zrobione pod wybory. Jest to może nieco bardziej finezyjne niż wcześniejszy film TVP Marcina Tulickiego. U niego słowa Tuska z 2007 roku, że "chcemy dialogu z Rosją taką, jaka ona jest", ilustrowano obrazami masakry w Buczy w 2022 roku. Pokazywano słynne zdjęcia ofiar obecnej wojny. Tutaj połączono Tuska z otruciem Litwinienki w 2006 roku, co przynajmniej jest nieodległe w czasie z początkiem rządów premiera Tuska. Choć oczywiście związek Tuska z tym morderstwem jest żaden - stwierdził.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.