Włodzimierz Lubański związał dużą część życia z Belgią. W 1975 roku zakończył grę w Górniku Zabrze i przeniósł się do klubu KSC Lokeren. Dekadę później dołączył jeszcze na krótko do innego belgijskiego zespołu KRC Mechelen. Napastnikowi spodobało się w Beneluksie i postanowił zamieszkać w nim.
Pracował w Belgii nie tylko jako piłkarz, ale również jako trener. Włodzimierz Lubański opiekował się młodzieżą w Anderlechcie, był dwukrotnie asystentem w KSC Lokeren.
W 1978 roku doszło do zdarzenia, które obniżyło poczucie bezpieczeństwa Włodzimierza Lubańskiego w Belgii. Były reprezentant Polski stał się celem ataku terrorystycznego flamandzkiej organizacji neonazistowskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Mogło się to dla mnie skończyć tragicznie. Na cel wzięli mnie członkowie flamandzkiej neonazistowskiej organizacji, których kolega trafił do polskiego więzienia za przestępstwo. Wpadli na pomysł, że porwą w Belgii znanego Polaka i będą chcieli doprowadzić do wymiany - mówił Lubański w rozmowie z "Super Expressem".
Włodzimierza Lubańskiego uratowało to, że zmienił mieszkanie kilka tygodni przed zamachem. W tym, do którego zapukali terroryści, mieszkał Czech Josef Vacenovski, który wynajmował je od Polaka.
Napastnicy spostrzegli, że nie przypomina on Lubańskiego. Czech szybko zatrzasnął drzwi, a za moment rozległy się strzały. Jak relacjonował "Przegląd Sportowy", Vacenovski został ranny - na szczęście nie trafiła go kula, lecz drewniany odłamek drzwi, w których terroryści zrobili cztery dziury.
Tego dnia, wieczorem, do domu Lubańskiego przyjechała policja.
- Komisarz mówi: "Wiesz Włodek, najprawdopodobniej był zamach na ciebie. Parę miesięcy temu mieszkałeś w innym mieszkaniu". Ja mówię, tak, mieszkałem. "To posłuchaj, tam była dzisiaj taka i taka sytuacja. Tam doszło dzisiaj do włamania, ludzie z karabinami" - wspominał Włodzimierz Lubański w rozmowie z Kanałem Sportowym.
Były piłkarz wcześniej otrzymywał dziwne telefony. Ktoś dzwonił, pytał "Lubański?", a następnie się rozłączał. W ten sposób bandyci chcieli sprawdzić, czy Polak jest w domu. Nie przewidzieli jednego: że po przeprowadzce przeniósł numer telefonu na nowy adres.
Po zamachu terrorystycznym piłkarz wyjechał na kilka tygodni do Polski. Poczuł, że może bezpiecznie wrócić do Belgii, kiedy służby zaaresztowały przestępców. Atak naonazistów okazał się jedynym tak niebezpiecznym w dekadach spędzonych przez Włodzimierza Lubańskiego w kraju Beneluksu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.