To się nazywa niespodziewany gość! Szop pracz postanowił z bliska przyjrzeć się rywalizacji piłkarzy w amerykańskiej lidze piłki nożnej Major League Soccer i pojawił się na murawie stadionu w Chester w Pensylwanii.
Arbiter spotkania nie miał wyboru - musiał przerwać pojedynek. I to na pięć minut. Tyle bowiem trwała akcja złapania intruza. Ten bowiem nic nie robił sobie z goniących go przedstawicieli służb i zwinnie uciekał pomiędzy nimi.
Fani z kolei mieli niezły ubaw i dopóki nie udało się złapać zwierzęcia, gorąco go... dopingowali! Skandowali "raccoon, raccoon" (angielska nazwa szopa pracza). W końcu jednak "zabawa" dobiegła końca, a czterem goniącym szopa udało się go złapać... do kosza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nasz przyjaciel trafił w dobre ręce i został bezpiecznie wypuszczony!" - napisano potem na profilu drużyny Philadelphia Union na platformie X.
Z humorem podeszła do całej sytuacji Major League Soccer, gdzie szop już doczekał się zabawnego przydomku: "Raccooninho".
"Podpiszcie z nim kontrakt natychmiast" - napisano na oficjalnym koncie Major League Soccer na platformie X, gdzie opublikowano krótkie nagranie z wizyty szopa na murawie.
"Nieoficjalnie Raccooninho spędził dzisiejszego wieczoru na boisku 161 sekund, co stanowi najlepszy wynik szopa pracza w historii Major League Soccer" - dodano.
Na koniec dodajmy, że wielki bohater całego zamieszania nie przyniósł szczęścia gospodarzom. Philadelphia Union przegrała z New York City 1:2
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.