Był chłodny, piątkowy wieczór 1 stycznia. Górnik zwyciężył 1:0 z Pogonią Szczecin na stadionie przy Roosevelta, a Erik Janza obejrzał końcówkę meczu z szatni. To dlatego, że zobaczył czerwoną kartkę od sędziego Jarosława Przybyła w 70. minucie.
Piłkarz Górnika Zabrze zagotował się i w jednej z awantur nazwał sędziego asystenta Kamila Wójcika "frajerem". Sytuacja była kuriozalna, ponieważ Słoweniec zapierał się, że nie chciał obrazić sędziego. Przekonywał, że w jego języku "frajer" oznacza "gościa, szefa". Ani dla Jarosława Przybyła, ani dla Komisji Ligi nie było to przekonujące i piłkarz został zawieszony na dwa mecze.
Uczestnicy awanturki spotkali się ponownie niespełna dwa miesiące później. Zarówno Górnik Zabrze, jak i sędziowie z Polski przygotowują się do rundy wiosennej w Turcji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tym razem spotkanie było bardziej sympatyczne, ponieważ emocje z początku grudnia opadły. Kamil Wójcik był przygotowany na to, że będzie mógł stanąć w cztery oczy z Erikiem Janzą i miał prezent dla zawodnika Górnika Zabrze. Pokazała to kamera klubowej telewizji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cenię Cię i szanuję, bo zawsze dajesz z siebie 110 procent na boisku. Nie mam z tym problemu. To co dzieje się na boisku, zostaje na boisku - powiedział asystent Jarosława Przybyła i przekazał Erikowi Janzy między innymi czarną koszulkę z zabawnym hasłem.
Na koszulce znalazł się napis "Uwaga, frajerzy. Mam ważny komunikat", który jest cytatem z kultowego polskiego filmu "Chłopaki nie płaczą".
Wyraźnie rozbawieni uczestnicy spotkania zbili piątkę, a Erik Janza podziękował za trafiony prezent.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.