Tragedia rozegrała się w centrum Łodzi w nocy z wtorku na środę (19/20 marca) na przystanku tramwajowym Pomorska - Konstytucyjna. Na razie nie wiadomo, jak do niej doszło. Pewne jest, że na policję zadzwonił świadek, który zobaczył zajętego ogniem mężczyznę. "Dziennik Łódzki" podaje, iż mundurowi otrzymali nagranie z płonącą osobą.
Świadek zgłosił, że na przystanku doszło do pożaru. W wyniku zdarzenia śmierć poniósł mężczyzna. Przesłuchujemy świadków i analizujemy monitoring. Wyjaśniane są wszelkie okoliczności tego zdarzenia. Śledztwo jest nadzorowane przez Prokuraturę Rejonową Łódź - Śródmieście - mów nam aspirant Kamila Sowińska, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Łodzi
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak doszło do śmierci mężczyzny w Łodzi?
Oficer prasowa policji przekazała nam, że w momencie zgłoszenia nie było wiadomo, kim jest ofiara. Również śledczym na razie nie udało się tego ustalić, bowiem mężczyzna nie miał przy sobie dokumentów. Konieczne będzie przeprowadzenie badań DNA. Jedna z wersji mówi, że mogło dojść do przestępstwa.
Prowadzimy oględziny, zabezpieczamy monitoring - mówi o działaniach prokuratury Emilia Michałowska-Marchewa z Prokuratury Rejonowej Łódź - Śródmieście. - Istnieje podejrzenie popełnienia przestępstwa, ale czynności nadal trwają. Na jutro zaplanowano sekcję zwłok. Wtedy będziemy mieli pewność - dodaje w rozmowie z naszym portalem.
Zobacz także: Ciało noworodka w śmietniku. Śledczy poznali przyczynę
"Dziennik Łódzki" dotarł do kobiety, która widziała całe zdarzenie. - Mężczyzna siedział przechylony na przystanku, a ogniem było zajęte całe jego ubranie, paliły się nawet nogi. Kiedy przyjechali ratownicy, jedynie podeszli do niego, ale nie udzieli mu pomocy, nie było czego ratować - powiedziała regionalnemu portalowi studentka, która była świadkiem tego dramatycznego zdarzenia.
Czytaj również: Zabił 5-letniego Maurycego. Zbysław C. nie trafi do więzienia?