Zespół z Chińskiej Akademii Nauk badał sposób mutacji koronawirusa, aby spróbować prześledzić jego pochodzenie. Wirusy mutują podczas replikacji i za każdym razem w ich sekwencji zachodzą niewielkie zmiany. Chińscy naukowcy argumentują, że powinno być zatem możliwe wyśledzenie oryginalnej wersji SARS-CoV-2 poprzez znalezienie próbki z najmniejszą liczbą mutacji.
Na podstawie tego, co zaobserwowali, wykorzystując tę metodę, chińscy naukowcy stwierdzili, że wykluczone jest, aby koronawirus powstał w Wuhan. Wskazują natomiast inne kraje: Indie, Bangladesz, USA, Grecję, Australię, Indie, Włochy, Czechy, Rosję lub Serbię. To w którymś z nich, twierdzą, miał się narodzić koronawirus SARS-CoV-2. Największe podejrzenie pada na Indie.
Koronawirus pochodzi z Indii? Tak sugerują Chińczycy
Naukowcy argumentują, że ponieważ Indie i Bangladesz zarejestrowały próbki z niską mutacją i są sąsiadami geograficznymi, prawdopodobnie tam doszło do pierwszej transmisji wirusa. Wysuwają również teorię, że koronawirus pojawił się tam po raz pierwszy w lipcu lub sierpniu 2019 r.
Dodają, że w Indiach trwała wówczas fala upałów, która spowodowała poważne problemy z dostępem do wody. Twierdzą, że zmusiło to ludzi i zwierzęta do picia tej samej wody i mogło doprowadzić do transmisji koronawirusa.
Chińscy naukowcy wskazują również, że słaby system opieki zdrowotnej w Indiach i młoda populacja, która łagodniej przechodzi COVID-19, umożliwiły wirusowi rozprzestrzenianie się bez wykrycia przez kilka miesięcy. Spekulują, że wirus mógł rozprzestrzenić się na inne kraje z ich listy przed przybyciem do Chin, prawdopodobnie przez Europę.
Pod tym względem pandemia COVID-19 była nieunikniona, a epidemia w Wuhan jest tylko jej częścią - podsumował zespół z Chińskiej Akademii Nauk.
Czytaj także: Zbadali ozdrowieńców z Wuhan. Koszmarne wieści
To nie pierwszy raz, kiedy Chiny twierdzą, że koronawirus nie powstał w ich kraju. Wcześniej o bycie źródłem COVID-19 oskarżały m.in. Stany Zjednoczone i Włochy.
Podejście autorów do identyfikacji "najmniej zmutowanych" sekwencji wirusów jest z natury stronnicze. Autorzy zignorowali również obszerne dane epidemiologiczne, które wyraźnie pokazują, że wirus pojawił się w Chinach i stamtąd się rozprzestrzeniał. Ten artykuł nie wnosi nic do naszego zrozumienia SARS-CoV-2 - powiedział "Daily Mail" David Robertson, ekspert z Uniwersytetu w Glasgow.
Zobacz także: Koronawirus. Dr Michał Sutkowski o trzeciej fali COVID-19 w Polsce
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.