Sprawę nagłośnił "Business Insider". Kobieta otworzyła własny zakład fryzjerski 1 lipca 2013 roku. Przez niemal dwa lata opłacała w ZUS składkę chorobową od najniższej podstawy wymiaru, czyli 60 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia. Płaciła wówczas ponad 2 tys. złotych co miesiąc.
Czytaj także: Skąd rząd weźmie na 13. emerytury? Lepiej usiądźcie
Od lutego do maja 2015 r. fryzjerka opłacała składki od maksymalnej dopuszczalnej podstawy (250 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia), czyli od kwoty 9 897,50 zł.
Od 4 maja 2015 r. właścicielka zakładu fryzjerskiego zaczęła korzystać z zasiłku chorobowego, po czym przeszła na urlop macierzyński i zasiłek opiekuńczy. Od maja 2015 r. do października 2019 r. pobrała z ZUS świadczenia w wysokości łącznie 304 203,44 zł, czyli ponad 6 tys. zł zasiłku za miesiąc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podaje "Business Insider", Zakład Ubezpieczeń Społecznych porównał wówczas przychody i dochody przedsiębiorczyni w latach 2015-2019 oraz w okresie luty-maj 2015 roku i uznał, że nie były one wystarczające, na opłacanie składek w tak wysokiej wartości. W grudniu 2019 r. ZUS postanowił obniżyć podstawę wymiaru składek za luty-maj 2015 roku. Kobieta odwołała się od tej decyzji do sądu.
Rok później Sąd Okręgowy w Lublinie oddalił odwołanie kobiety, gdyż uznał, że działała w sposób "wyrachowany i intencjonalny dokonała krótkoterminowego zwiększenia podstawy wymiaru składek w celu uzyskania długookresowych korzyści, czyli wyższych zasiłków". Sąd apelacyjny podtrzymał wyrok.
Fryzjerka wygrała z ZUS-em. Wyrok Sądu Najwyższego
Sprawą fryzjerki zainteresował się rzecznik małych i średnich przedsiębiorców, który wniósł skargę nadzwyczajną od wyroku do Sądu Najwyższego. Jak podaje "Business Insider", sąd ten uznał, że w odniesieniu do przedsiębiorców "ZUS jest uprawniony jedynie do kwestionowania tego, czy w ogóle istniał tytuł objęcia ubezpieczeniami, czyli czy w omawianej sprawie kobieta rzeczywiście prowadziła zakład fryzjerski".
"Sąd Najwyższy uznał, że jeśli kobiety podwyższają składkę zgodnie z przepisami (nie przekraczają maksymalnej wysokości), to nie można stawiać im z tego powodu zarzutów i korygować wysokości świadczeń" - podaje "Business Insider".