Tomasz Szmydt 6 maja pojawił się na konferencji prasowej w Mińsku. Agencja BiełTA poinformowała, że poprosił władze Białorusi o "opiekę i ochronę". Szmydt przekonywał, że obawia się prześladowań politycznych. Jego nazwisko pojawiało się przy tzw. aferze hejterskiej.
W kolejnych dniach zaczął pojawiać się w białoruskich i rosyjskich mediach i powtarzać tezy tamtejszej propagandy, a siebie przedstawiać jako ofiarę represji za poglądy.
Czytaj także: Tragedia w Palermo. Śmierć 31-letniej Polki
Białoruś, z której w ciągu ostatnich czterech lat wyjechało w obawie przed represjami co najmniej pół miliona ludzi, a tysiące siedzą w więzieniach za politykę, Szmydt nazywa krajem "prawdziwie wolnym i bezpiecznym".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sam Szmydt jest bardzo aktywny w mediach społecznościowych. Nie wiadomo oczywiście, czy wiadomości pisze sam zainteresowany, czy ktoś mu w tym pomaga, jednak w czwartkowy poranek na jego koncie pojawił się zastanawiający wpis.
Doradca prezydenta w zakresie bezpieczeństwa - Stanisław Żaryn mówiąc o Szmydcie przyznał, że ten człowiek jest zdrajcą i ponosi osobistą odpowiedzialność. Na odpowiedź nie musieliśmy długo czekać.
Panie Żaryn. Jaka zdrada. Legalny wyjazd, zrzeczenie się urzędu i później wypowiedź przed mediami. Gdzie tu złamanie prawa? - pisze Szmydt na swoim koncie na platformie X.
Jest decyzja ws. Szmydta
Warto zaznaczyć, że Prokuratura Krajowa w środę, 15 maja wydała za przebywającym na Białorusi Tomaszem Szmydtem postanowienie o poszukiwaniu go listem gończym.
Decyzja jest konsekwencją zgody sądu na tymczasowe aresztowanie byłego sędziego - mówiła Wirtualnej Polsce Anna Adamiak, rzeczniczka prokuratora generalnego.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.