Mateusz Kaluga,Rafał Strzelec| 
aktualizacja 

Fatalne doniesienia. 200 zł za kilogram. Sadownicy rozkładają ręce

1166

- Czereśnie prawdopodobnie będą drogie. Będzie trzeba się liczyć z kwotą nawet 200 złotych za kilogram - przewiduje w rozmowie z o2 Izabela Kaczorowska, sadowniczka prowadząca branżowy portal "Kobieta w sadzie". - Sezon będzie wyjątkowo trudny - przyznaje też Janusz Piechociński, ekspert rolniczy i były wicepremier.

Fatalne doniesienia. 200 zł za kilogram. Sadownicy rozkładają ręce
W tym roku cena czereśni może być bardzo wysoka (Adobe Stock)

Wczesna wiosna i kwietniowe przymrozki spowodowały ogromne straty niemal w całym rolnictwie. Szkody liczą winiarze, uprawiający truskawki, czy czereśnie.

Owoce pestkowe dostały najmocniej przez przymrozki. Te pestki, które się już zawiązały, nagle zaczęły gnić i spadać z drzew. Truskawkę możemy uratować, jabłoń, czy gruszę wyregulować, ale czereśnię, wiśnię i śliwę nie. Producenci czereśni są największymi przegranymi - tłumaczy nam ekspertka od sadownictwa - Izabela Kaczorowska.

Czereśniowe zagłębie to województwo lubelskie i okolice Sandomierza w woj. świętokrzyskim. - Liczyłem na czereśnie, bo to pierwszy owoc w moim gospodarstwie, na którym mogę zarobić. Mrozy doprowadziły do strat, niemal w stu procentach - mówi o2 Łukasz Cielmus, sadownik z Lubelszczyzny.

Rolnik na nieco ponad hektarze ma czereśniowy sad. Zwykle zbierał 20 ton tych owoców. - Teraz - jeśli uda się zebrać 400 kilogramów, to będzie maks. To na pewno odbije się na cenach, ale obawiamy się, że importowane owoce będą zalewać nasz rynek - kontynuuje Cielmus.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Cebulowe miseczki z kaszanką. Genialny przepis na majówkę i nie tylko

Duże straty są też na Mazowszu, w okolicach Grójca i Tarczyna. - Mieliśmy w zeszłym tygodniu mróz dochodzący nawet do minus 5 stopni. Wszyscy mają ogromne straty, jednak trzeba jeszcze poczekać kilka dni na rzeczywiste efekty. Nawet nie chcemy planować - mówią nam sadownicy grójeckich sadów. Nasi rozmówcy podkreślają, że to co zostanie, prawdopodobnie zostawią dla siebie, by zrobić na przykład soki.

Janusz Piechociński, były wicepremier i minister gospodarki także podkreśla, jak wiele szkód wyrządziły ostatnie przymrozki.

Sadownicy sygnalizują, że do gołych, grubych gałęzi zmroziły się winogrona. Niestety, nie najlepsze są również informacje dotyczące czereśni. Nawet tam, gdzie już widać owocnię, to jeszcze przed nami jest opad czerwcowy i może się okazać, że ten opad będzie dotkliwy i owoców na drzewach zostanie bardzo niewiele. Podzielam opinie, że ten sezon będzie wyjątkowo trudny - mówi w rozmowie z o2.pl obecny prezes Izby Przemysłowo-Handlowej Polska-Azja Janusz Piechociński. 

Jakie będą ceny czereśni w 2024 roku?

Sadownicy nie mają dobrych informacji. Ten sezon czereśniowy będzie nieprzyjemny dla naszych portfeli. - Konsument powie, że rolnicy oszaleli, ale to pogoda kształtuje rynek. Ktoś przez kilka miesięcy inwestuje, nawozi, pryska, płaci pracownikom. Przychodzi kwiecień i nagle tracimy wszystko - mówią zgodnie sadownicy.

Przed rokiem na początku czerwca na Broniszach polskie czereśnie były w cenie 160 zł/kg. W tym roku ta cena powinna oscylować wokół 200 złotych. Potem minimalną ceną powinno być 60 zł/kg, by rolnik mógł godziwie zarobić, ale płacić pewnie będziemy w okolicach 20 złotych, bo dużo owoców będzie sprowadzonych - przewiduje Kaczorowska.

- Przed rokiem, gdy mieliśmy pierwszy wysyp, ceny były abstrakcyjne. Ludzie kupowali na sztuki, by tylko posmakować - wspomina prowadząca portal "Kobieta w sadzie".

Również zdaniem Janusza Piechocińskiego anomalia pogodowe sprawią, iż ceny czereśni będą wysokie.

Jak będzie mało w sadzie, to nie będzie podaży na rynku. Jak nie będzie podaży, to może na giełdzie w Broniszach będą pojedyncze tony, ale w sklepie w dyskontach, jeśli nie będzie czereśni z importu, to mogą one w ogóle nie występować - twierdzi Piechociński.  

Jak mówi nasz rozmówca, liczba gospodarstw w których są sady czereśniowe jest coraz mniejsza. Nie ma rąk do pracy, jej koszty tylko rosną. Nowych nasadzeń jest coraz mniej. - Tylko wyspecjalizowani, duzi producenci mogą dostarczać produkt na rynek - uważa były minister gospodarki. 

Mateusz Kaluga, dziennikarz o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić