W piątek 17 maja funkcjonariusze z Torunia ponownie powrócili do sprawy pseudo fundacji Toruńska Kocia Straż. O tej zrobiło się głośno, kiedy to w wynajmowanym przez nią pawilonie odnaleziono 37 martwych psów i kotów. Wśród nich znajdowały się także żywe zwierzęta, jednak były one w słabym stanie.
Konsekwencją tego znaleziska było rozpoczęcie przez służby badania sprawy całej fundacji. Jak się później okazało, zdecydowanie częściej, zamiast pomagać zwierzętom, skazywała je na ogromne cierpienie a w konsekwencji śmierć. Ten proceder zakończyła dopiero interwencja jednej z radnych Torunia.
Jak się jednak okazało, nim pseudo fundacja zaczęła wynajmować wymieniony wyżej pawilon, wcześniej funkcjonowała w innym miejscu. Była nim jedna z altanek na toruńskich ogrodach działkowych. Miejsce to jednak z jakiegoś powodu nie zostało wówczas skontrolowane przez pracujące nad sprawą służby.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pseudo fundacja z Torunia zabiła jeszcze więcej zwierząt
Swój błąd poprawiły dopiero w piątek 17 maja. Wówczas to policjanci odwiedzili wcześniejszą siedzibę firmy. Z tej zarówno przed, jak i po otwarciu wydobywał się nieznośny odór. Jak się później okazało, spowodowały go rozkładające się ciała zwierząt umieszczone w niedziałającej lodówce.
Będący na miejscu funkcjonariusze na tę chwilę ustalili, że były to truchła około 5 zwierząt. Były to najprawdopodobniej koty, jednak to wciąż nie jest pewne. Rozkład ich ciał uniemożliwia bowiem jednoznaczną ocenę. Dokładna liczba jednak zostanie podana w wynikach śledztwa, jakie jest obecnie prowadzone.
Postępowanie trwa, kontynuowane są przesłuchania świadków. Czekamy na opinię biegłego z zakresu weterynarii. To kluczowy element postępowania. Od niego będą zależały dalsze decyzje – wyjaśniał cytowany przez "Nowości" Marcin Licznerski, szef Prokuratury Rejonowej Toruń Centrum-Zachód.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.