Zgłoszenie z nagraniem z miejskiego monitoringu trafiło do Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej o 3:31. Pierwsze jednostki do gaszenia pożaru przyjechały na Marywilską 11 minut po zgłoszeniu o pożarze.
Dotarliśmy do nagrania strażaków z przyjazdu pierwszych zastępów PSP na teren pożaru. Widać, że był on już bardzo zaawansowany.
Powiem wam, że ten monitoring to chyba nie zadziałał. Zobaczcie, gdzie jest dym, odtąd trzeba zaczynać, panowie - komentowali strażacy, dojeżdżając na miejsce pożaru.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie brakuje głosów, że szybkość rozprzestrzeniania się ognia sugeruje celowe działanie i to dobrze przygotowane.
Za grubo i za dokładnie. Jeśli to nie jest splot niekompetencji, niedopatrzeń i fuszerki to jest to dywersja. Zrobić taki pożar to sztuka z kategorii umiejętności mistrzowskich. System sygnalizacji wykrywa pożar w początkowej fazie. Od początkowej fazy do czegoś takiego jak widać na filmie, to nie 10 minut tylko 2-3 godziny swobodnego rozwoju pożaru - o2.pl doświadczony oficer PSP.
W kulminacyjnym momencie na miejscu pracowało 78 wozów pożarnych i 254 strażaków.
Po przyjeździe pierwszych dwóch zastępów okazało się, że ponad 2/3 hali jest już zajęte. Kierunek wiatru powodował, że pożar przez dach przenosił się na resztę hali, w związku z tym zadysponowane były kolejne siły i środki - mówił dziennikarzom Komendant Główny PSP, nadbryg. dr inż. Mariusz Feltynowski.
Strażacy musieli skorzystać też z pomocy robota gaśniczego.
Temperatura była taka, że nie można było wprowadzać ratowników do środka, poza tym istniało ryzyko zawalenia się hali do środka - mówił Komendant Główny PSP.
Obecnie pożar jest już dogaszany, choć może to jeszcze potrwać kilka godzin. Strażacy w tej chwili przede wszystkim monitorują pomiary pyłów w powietrzu, aby przekazać okolicznym mieszkańcom, czy jest bezpiecznie.
Zastanawiające przyczyny pożaru
Najemcy wciąż zastanawiają się, po co były liczne zabezpieczenia przeciwpożarowe, skoro nie zdały egzaminu.
Strażacy informowali, że hale stanęły w ogniu w 15 min. Podkreślali, że nigdy wcześniej nie spotkali się z sytuacją, w której ognień rozprzestrzeniłby się tak szybko. Co więcej, dowiedziałem się, że wyłączony był cały system przeciwpożarowy. Nie zadziałały zraszacze, nie zadziałały żadne procedury. Absolutnie nikogo na tej hali w nocy nie było. Nikt poza ochroną nie wezwał straży pożarnej. Kompletnie żadne procedury nie zadziałały - powiedział w rozmowie z o2.pl Kacper Ponichtera, syn jednego z najemców.
Czytaj także: Pożar hali w Warszawie. Są zdjęcia z wnętrza budynku
Bardzo dziwna sytuacja, że po 11 minutach była już była taka powierzchnia pożarem objęta - przyznał komendant Mariusz Feltynowski.
Jak dodaje Komendant Główny PSP, na miejscu strażacy przekonali się, że oddzielenia przeciwpożarowe w kilku miejscach nie były zamknięte.
Dzierżawcy Marywilskiej 44: Odbudujemy hale!
Teren, na którym stał kompleks, należy do miasta. Według zapisów planu zagospodarowania przestrzennego do 2033 roku nie można wykorzystywać tego terenu w sposób inny, niż pod usługi.
W rozmowie z money.pl Małgorzata Konarska, prezeska spółki Marywilska 44, zapewnia, że hale zostaną odbudowane.
To już dzisiaj mogę na pewno zadeklarować, odbudujemy centrum. Teraz czekamy na ustalenia policji i straży pożarnej. Nie mamy pojęcia, co się stało i jaka może być przyczyna pożaru - przekonuje Małgorzata Konarska w rozmowie z money.pl.
W kompleksie Marywilska 44 połowę biznesów stanowiły biznesy z obszarów tekstylnych. Wśród sprzedawców znajdowały się osoby aż 14 narodowości.
Ewa Sas i Łukasz Maziewski są dziennikarzami o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.