Od kilku lat Danielle Collins zalicza się do grona czołowych tenisistek na świecie. W jej CV nie brakuje sukcesów - w 2024 roku wygrała turniej WTA 1000 w Miami. Oprócz tego doszła m.in. do finału Australian Open w 2022 roku. Najwyżej w rankingu plasowała się na siódmej pozycji (w 2022 roku).
Nim jednak Amerykanka zaczęła osiągać sukcesy, musiała przejść trudną drogę. Młode, początkujące i rokujące tenisistki są wystawione na sporą presję. Zwłaszcza, gdy na ich konta zaczynają wpadać pierwsze sukcesy.
- W wieku 16-17 lat nie byłam gotowa na karierę zawodową. Życie na oczach opinii publicznej nie zawsze jest łatwe. Zwłaszcza jako nastolatka. Jestem naprawdę wdzięczna, że miałam czas, aby dojrzeć i rozwinąć odporność. W tym sporcie trzeba mieć grubą skórę, bez tego nie zajdziesz daleko. Potrzebowałam tych lat, aby stać się silniejsza - powiedziała Collins.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bez pieniędzy ani rusz
Amerykanka opowiedziała też o innych problemach, z jakimi musiała się zmagać w początkowym etapie swojej kariery. Mowa o finansach. Bez odpowiednich nakładów trudno o pełny rozwój. Los chciał, że rodzice Collins nie byli w stanie zapewnić jej stabilności finansowej, wobec czego obecna tenisistka poszła na studia. To wyszło jej na dobre.
- Kiedy skończyłam studia, nawiązałam kontakt z niesamowitymi ludźmi, którzy byli częścią świata akademickiego i byli w stanie pomóc mi, udostępniając to, co potrzebne do rozpoczęcia mojej kariery. Gdybym nie poszła na studia, nie miałabym kontaktu z tymi ludźmi - dodała.
Przypomnijmy, że Danielle Collins już jakiś czas temu ogłosiła, że bieżący rok jest jej ostatnim w karierze. Amerykanka swoją decyzję argumentowała trapiącymi ją od lat problemami zdrowotnymi i chęcią założenia rodziny.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.