Bartłomiej Nowak
Bartłomiej Nowak| 
aktualizacja 

Poruszenie w stolicy. Obozowisko w parku. Mieszka w nim emerytka

468

Warszawa, dzielnica Ursynów. Wśród mieszkańców poruszenie budzi obozowisko osób w kryzysie bezdomności, które pomieszkują w lasku przy Parku Cichociemnych. Postanowiliśmy na własne oczy przekonać się, co tam się dzieje. Tak spotkaliśmy panią Małgorzatę.

Poruszenie w stolicy. Obozowisko w parku. Mieszka w nim emerytka
Obozowisko na Ursynowie. (o2)

"Niby taka zacna dzielnica, a tuż przy Parku Cichociemnych graciarnia w lasku brzozowym i bezdomni mieszkańcy" - skarży się na facebookowym fanpage’u "Obywatele Ursynowa" jeden z mieszkańców.

Postanowiliśmy udać się na miejsce, by na własne oczy przekonać się, co tam się dzieje. Żeby trafić do miejsca, gdzie pomieszkują osoby bezdomne, trzeba się odrobinę natrudzić. W końcu na samym skraju parku, w drodze do wybiegu dla psów, udało nam się odszukać obozowisko.

Na miejscu spotkaliśmy panią Małgorzatę, która, jak sama mówi, pomieszkuje tu dopiero od roku. Kobieta wspomina, że ma 61 lat.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Wstrząsające wyznanie. "To w depresji najbardziej boli"

Ursynów. Bezdomni mieszkają w barakach

Ma wyraźne problemy z poruszaniem się i z trudem wychodzi przed swój domek. Siada na starym wózku inwalidzkim, który stoi zaraz przy wyjściu. Jak sama mówi już na wstępie: "muszę go pilnować, bo jeden ktoś ukradł".

Z racji problemów z poruszaniem i zagrożeniem, że ktoś mógłby pojawić się pod nieobecność mieszkańców tego miejsca, pani Małgorzata jest tutaj właściwie cały czas. Towarzyszą jej dwa małe pieski – Azor i Sara.

Odwiedziliśmy obozowisko osób bezdomnych

Pytamy, czy ktoś im pomaga, czy policja i Urząd Dzielnicy wiedzą, w jakich warunkach mieszkają. Pani Małgorzata potwierdza. Zapewnia, że ona i jej koledzy czują się zaopiekowani. Często odwiedzają ich wolontariusze oraz życzliwi mieszkańcy Ursynowa. Odnośnie do bałaganu pani Małgorzata wie, że nie jest idealnie. Deklaruje, że chce posprzątać, ale z racji na jej stan zdrowia, nie może sobie na to pozwolić.

Postanowiliśmy dowiedzieć się czegoś więcej w Urzędzie Dzielnicy. Przedstawiciele ursynowskiego magistratu monitorują sytuację, ale z racji stanu prawnego tego miejsca nie mogą nic zrobić. W sprawie bałaganu na obozowisku, jak twierdzą, mają związane ręce.

Teren w Parku im. Cichociemnych Spadochroniarzy AK na Ursynowie, zajmowany przez osoby w kryzysie bezdomności jest własnością prywatną. (...) Zalegające na terenie nieruchomości odpady gromadzone są przez osoby w kryzysie bezdomności i stanowią dla nich w znacznej części "przedmioty użytkowe". Podjęcie ewentualnych działań dotyczących uporządkowania nieruchomości będzie możliwe dopiero po opuszczeniu tego terenu przez osoby tam zamieszkujące - odpisała na nasze mailowe zapytanie Joanna Trybuchowska z Wydziału Komunikacji Społecznej dla Dzielnicy Ursynów.

Warunki bytowe

Pani Małgorzata zapewnia mnie, że nigdzie się nie wybiera. Zarzeka się, że mimo iż jest bezdomna od lat, to nigdy nie spała na ulicy czy w śmietniku.

Ja mieszkałam na Ursynowie, na Imielinie (osiedle - przyp. red.). Od 2000 roku jestem bezdomna. Jak mój mąż umarł, normalnie pracowałam. Miałam zadłużenie, pisałam prośby, żeby je rozłożyli na raty, ale nie chcieli. W schronisku nie byłam żadnym, w śmietniku nigdy nie spałam. Poznałam starszego faceta, mieszkaliśmy w altance. Niestety, zmarło mu się. I tam to było fajnie, na Polach Wilanowskich. Na tyłach Świątyni Opatrzności Bożej - wspomina pani Małgorzata.

W ciepły majowy dzień w obozowisku, które jest otoczone zielenią, warunki do mieszkania są biwakowe. Pytamy, jak tu się mieszka zimą, skoro pani Małgorzata mówi, że nigdy nie była w schronisku.

Ja mam tak: kuchnię gazową, a w środku mam piecyk, na węgiel, opał i ekogroszek. Dostaliśmy to od telewizji za to, że udzieliliśmy im kiedyś długiego wywiadu - wymienia "udogodnienia" swojej prowizorycznej chatki 61-latka.

Emerytura i wieczorne seanse filmowe

Bezdomni z obozowiska radzą sobie też finansowo. Okazuje się, że prócz naszej rozmówczyni, mieszka tu jeszcze dwóch mężczyzn. Z racji tego, że jest środek dnia - są w pracy.

Tutaj mieszkam ja i kumpel. Janusz od czasu do czasu jest zatrudniany do koszenia, grabienia liści. A tam w czarnej (chatce – przyp. red.) mieszka jeden pan. Starszy, ale w sumie w moim wieku - 62 lata. Tutaj dwóch było chłopaków, ale jeden nogę złamał. Coś mu się stało w staw skokowy. Teraz siedzi u znajomego w mieszkaniu. Bo gips ma do kolana - opisuje pani Małgorzata.

Ona nie pracuje. Z racji wieku otrzymuje emeryturę, a zważywszy na stan zdrowia - rentę.

Emerytury mam 560 złotych. A z Ośrodka Pomocy Społecznej drugie 500. Do tysiąca "się mieszczę". Na jedzenie, używki, tytoń, taki skręcany maszynką, starcza. Bo paczka to na cztery osoby to, co to jest? - dopytuje 61-latka.

W lesie nie ma elektryczności. Mimo to bezdomni korzystają z dobrodziejstw nowych technologii.

Mamy telefony. Ja mam starego samsunga. Wieczorem sobie filmy oglądamy na internecie. Mamy pięć powerbanków. Światło z powerbanka, telefony z powerbanków. Dajemy sobie radę - wymienia pani Małgorzata.

Niedogodności

Większość osób komentujących post na grupie "Obywatele Ursynowa" staje w obronie pani Małgorzaty i jej kolegów. Zwracają uwagę, że bezdomni są w lasku za górką Kazurką od lat. Naszą uwagę zwracają komentarze na temat ataków na bezdomnych. Skonfrontowaliśmy je z panią Małgorzatą.

Chcieli nas wyrzucić, że my zakłócamy spokój. Że ganiamy dzieciaki. Ale to jest nieprawda. Natomiast zdarzyło się, że tam dalej podpalili chałupkę - relacjonuje 61-latka.

Głos mieszkańców Ursynowa

Słowa pani Małgorzaty potwierdzają mieszkańcy Ursynowa, których spotkaliśmy zaraz po wyjściu z obozowiska. Pan Łukasz mieszka w pobliżu.

Spokojnie tu jest. Codziennie chodzę tu z psem. Czasem muzyka gra. Nie widzę problemu, gdzieś muszą się podziać. Jakby tu było picie i rzucanie ku...mi, to może by i przeszkadzało. Ale tego nie ma. To jest spokojna okolica, ludzie przychodzą tu na spacer wypocząć. Czasem słychać, jak gra muzyka i coś grillowane jest - mówi nam pan Łukasz, mieszkaniec Ursynowa.

Kolejna napotkane osoby potwierdzają, że osoby bezdomne szanują to miejsce. Nie stwarzają żadnych problemów i nie śmiecą poza swoim obozowiskiem.

Tutaj mieszka parę osób, ale już od kilkunastu lat co najmniej. Już z poprzednim psem jak chodziłam 16-18 lat temu, to tu byli bezdomni. Trzeba tylko psy trzymać na smyczy, bo ciągnie je tam - mówi pani Beata.

Spotkaliśmy i rozmawialiśmy jeszcze z kilkoma osobami przechadzającymi się po parku. Nikt nie powiedział złego słowa na temat bezdomnych. Zaglądamy do posta na wspomnianej wcześniej facebookowej grupie. Spośród ponad 140 komentarzy większość to wpisy poparcia dla mieszkańców prowizorycznego obozowiska. Dosłownie kilka osób jest nastawiona sceptycznie.

Skontaktowaliśmy się z ursynowską policją. Mimo zapewnień ze strony oficera prasowego podkom. Ewy Kołdys, do czasu publikacji materiału nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.

Bartłomiej Nowak, dziennikarz o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić