Lana Sue Clayton została skazana na 25 lat pozbawienia wolności. Wyrok ogłoszono w czwartek 16 stycznia. 53-latka dobrowolnie przyznała się do nieumyślnego spowodowania śmierci męża i dodawania do jego napojów niebezpiecznej substancji. Chodzi o popularne krople do oczu Visine.
Na początku kobieta miała odpowiadać za morderstwo. Prokuratura żądała kary śmierci lub dożywotniego pozbawienia wolności. Ostatecznie 53-latka zgodziła się na przyznanie do winy w zamian za złagodzenie zarzutów.
Jak informuje "New York Post", Steven Clayton, mąż Lany, zmarł 21 lipca 2019 roku. Jego żona zeznała, że cierpiał na zawroty głowy i spadł ze schodów. Miała znaleźć go nieprzytomnego i leżącego twarzą w dół. Ponieważ śmierć nastąpiła niespodziewanie i w podejrzanych okolicznościach, zapadła decyzja o przeprowadzeniu sekcji zwłok.
Badania wykazały, że w organizmie Stevena znajdowała się tetryzolina. To organiczny związek chemiczny, który jest składnikiem kropli do oczu i nosa. Jednak jego spożywanie może doprowadzić do śmierci.
Na początku Lana Sue Clayton zaprzeczała, żeby zamierzała zabić Stevena. Twierdziła, że działała pod wpływem impulsu i chciała tylko, aby jej mąż poczuł się "niekomfortowo". Jednak śledczy dowiedli, że między 19 a 21 lipca regularnie podawała mu truciznę w napojach.
Obrońca Lany Sue Clayton podnosił, że klientka cierpi na zespół stresu pourazowego. Jego przyczyną było molestowanie seksualne, którego padła ofiarą przed ślubem ze Stevenem. Miała zostać zgwałcona w trakcie pobytu w bazie wojskowej.
Związek z Laną był już siódmym małżeństwem mężczyzny. Już po ślubie Steven Clayton miał znęcać się nad żoną psychicznie i fizycznie, regularnie kopać ją i podduszać. Zanim doszło do aresztowania Lany Sue Clayton, kobieta próbowała popełnić samobójstwo poprzez przedawkowanie leków i zatrucie gazem.
WSOC-TV podaje, że prokuratorzy nie uwierzyli w wersję 53-latki. Zarzucali jej, że chciała sprawić partnerowi szczególne cierpienie. W trakcie śledztwa wyszło na jaw, że Lana Sue Clayton spaliła testament Stevena. Zdaniem oskarżycieli pragnęła mieć pewność, że odziedziczy cały milionowy majątek tego emerytowanego biznesmena.
Przed morderstwem skazana pracowała jako pielęgniarka w w Charlotte w Karolinie Południowej. Sąsiedzi wspominali w rozmowie z "New York Post", że należała do grupy zajmującej się wspólnym czytaniem i analizowaniem Biblii.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.