Od przeszło dwóch tygodni mieszkańcy Poznania, przechadzający się w okolicach ulicy Morasko, muszą mierzyć się z odstręczającym widokiem. W rowie przy drodze, niedaleko przejazdu kolejowego leży ciało rosłego dzika. Dodatnia temperatura sprawiła, że zwłoki objął już proces gnilny, a wokół tego miejsca stale unosi się wstrętny odór.
Cuchnący problem w Poznaniu
O nieprzyjemnej sytuacji poinformowała jedna z czytelniczek portalu epoznan.pl. Pani Magda już 21 grudnia zgłosiła sprawę do Urzędu Miasta, wypełniając wniosek na stronie internetowej jako "interwencję do Straży Miejskiej". Choć od tego momentu minęło sporo czasu, padliną nadal nikt się nie zainteresował.
Do dzisiaj leży nietknięty, no prawie, bo inne zwierzęta zaczęły go skubać - kobieta napisała do epoznan.pl.
Sprawa jest tym bardziej niepokojąca, że w Polsce w zastraszającym tempie rozprzestrzenia się epidemia ASF. W Wielkopolsce problem ten jest szczególnie widoczny. Główny Inspektorat Weterynarii zaleca szczególną ostrożność w sytuacji odnalezienia padłego dzika i natychmiastowe zgłoszenie sprawy do straży miejskiej, koła łowieckiego czy władz miasta.
W Poznaniu takimi sprawami z reguły zajmuje się Pogotowie Czystości, do którego obowiązków należy sprzątanie miasta, w tym usuwania padłych zwierząt. Patrol interweniuje na zgłoszenie straży miejskiej. Najwyraźniej takie zgłoszenie nie zostało jeszcze wysłane lub służby je zlekceważyły.