W piątek, 10 listopada w australijskiej miejscowości Port Noarlunga, położonej około 30 kilometrów na południowy zachód od centrum Adelajdy, doszło do dramatycznego zdarzenia.
Rekin zaatakował kobietę, która tuż przed zdarzeniem wskoczyła z molo do wody. Została ugryziona w głowę. Atak miał miejsce o godzinie 13:20 czasu lokalnego.
Ranna została szybko przetransportowana do szpitala w Adelajdzie, gdzie otrzymała niezbędną pomoc medyczną. Rzecznik pogotowia przekazał, że obrażenia są "poważne", ale nie zagrażają życiu 32-latki.
Czytaj więcej: Żarłacz biały zaatakował surfera. "Oderwał mu stopę"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Relacje świadków zdarzenia
Natychmiast po ataku świadkowie zdarzenia, zszokowani i przerażeni, zostali ewakuowani z wody przez policję i inne służby ratownicze.
Wszyscy wpadli w panikę - opowiadał Eric Tink, który w tym czasie przebywał na plaży.
- Nigdy nie widziałem tu czegoś takiego, a mieszkam tu całe życie - mówił inny mężczyzna.
Rozpoczęto także intensywne poszukiwania rekina w okolicy, jednak zwierzę nie zostało odnalezione. Po krótkim czasie, gdy nie stwierdzono już zagrożenia, ludziom pozwolono wrócić do wody.
Czytaj także: Walka o życie. Rekin gigant wypłynął na plażę
Inne tragiczne wypadki
Incydent ten budzi poważne zaniepokojenie wśród lokalnej społeczności. Dzieje się tak, gdyż jest to kolejny atak rekina w krótkim czasie.
Portal publicznego nadawcy ABC News podał, że atak na 32-latkę nastąpił zaledwie dwa tygodnie po tragicznym ataku rekina na 55-letniego surfera w pobliżu miejscowości Streaky Bay w Australii Południowej. Niestety, ciało ofiary nie zostało jeszcze odnalezione. Był to drugi śmiertelny wypadek tego typu na Półwyspie Eyre'a w tym roku.
Czytaj również: Koszmar w Australii. Myślała, że ktoś ją zaczepił