Bez wątpienia wojna w Ukrainie zmieniła postrzeganie przez państwa Zachodu potencjalnego zagrożenia ze strony Rosji. Finlandia i Szwecja krótko po wybuchu pełnoskalowego konfliktu zbrojnego postanowiły złożyć wniosek o przyłączenie do NATO. Ten został pozytywnie rozpatrzony, czyniąc z Morza Bałtyckiego niemal "wewnętrzne jezioro" sojuszu. Takie postawienie sprawy bardzo nie podoba się Rosji, której władze podkreślają, że mają na Bałtyku trzy duże porty i flotę.
Czytaj także: Rosjanie mówią o zniszczeniu NATO i wojnie do 2030
Rosja reaguje na wojska NATO w Finlandii
Efektem dołączenia tych dwóch państw do sojuszu są rozpoczynające się za kilka dni ćwiczenia wojskowe. W ich trakcie na terytorium Finlandii pojawi się blisko 90 tys. żołnierzy oraz ponad tysiąc sztuk wszelkiego rodzaju sprzętu wojskowego, od jednostek morskich, po te walczące w powietrzu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tak wielka ilość sprzętu w sąsiedztwie rosyjskich granic nie mogła przejść uwadze Kremla. Z tego też powodu, głos zabrała Marija Zacharowa. Jak twierdzi, rzeczniczka tamtejszego MSZ manewry te "zwiększają ryzyko ewentualnych incydentów wojskowych". Samo NATO zaś ma "aktywnie szerzyć insynuacje o rosyjskich planach ataku na państwa członkowskie organizacji".
Aby uzasadnić swoje agresywne dążenia, przedstawiciele bloku północnoatlantyckiego celowo wzniecają histerię wokół wyimaginowanego rosyjskiego zagrożenia - tłumaczyła RIA Novosti.
W całej rozmowie rosyjskiej rzeczniczki MSZ z RIA Novosti widać, jak bardzo dla Kremla niekorzystne jest dołączenie Finlandii do sojuszu. Wielokrotnie Zacharowa podkreśla bowiem, że NATO zaprzepaściło długą tradycję kraju słynącego ze swojej neutralności.
Czytaj także: Dzieje się na przesmyku suwalskim. Gen. Polko wyjaśnia
Wiele informacji, które przekazują rosyjskie media i przedstawiciele władzy, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.