W Warszawie 10 kwietnia odbyły się uroczystości upamiętniające ofiary katastrofy samolotu Tu-154 w Smoleńsku. W związku z wydarzeniem doszło już do pierwszych interwencji policyjnych.
Podobnie jak co roku, przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości pojawili się na Placu Piłsudskiego w Warszawie. Było gorąco, a emocje musiała studzić obecna na warszawska policja.
Z mediów społecznościowych dowiadujemy się m.in, że posłanka Anita Czerwińska poprosiła policję o interwencję wobec osób, które chcą złożyć wieniec uderzający w Lecha Kaczyńskiego przy pomniku smoleńskim. Taką informację przekazał dziennikarz "Faktu" Piotr Drabik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak czytamy, emocje musiała studzić obecna na Placu Piłsudskiego policja. Czerwińska w pewnym momencie rzuciła w stronę kontrmanifestantów, że ci "propagują wersję Władimira Putina".
10 kwietnia 2010. Dzień, który zmienił Polskę
Na sobotę 10 kwietnia 2010 roku rano stacje telewizyjne zaplanowały transmisję uroczystości związanych z rocznicą Zbrodni Katyńskiej. Do Katynia poleciał Prezydent RP Lech Kaczyński i 95 innych osób. Wszyscy wybrali się jednym samolotem - Tu-154, który wystartował o godz. 7:27 z Polski.
Nikt nie przypuszczał, że zamiast relacji z Katynia media podadzą tragiczną wiadomość. Przed 9:00 zaczęły bowiem napływać niepokojące wieści. Okazało się, że samolot, na którego pokładzie znajdowała się głowa państwa, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, dowódcy sił zbrojnych i wiele innych osób, ma poważne problemy z lądowaniem na lotnisku w Smoleńsku, znajdującym się 15 km od Katynia.
Potem zaczęły napływać kolejne informacje o katastrofie smoleńskiej. Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski potwierdził, że samolot Tu-154 rozbił się w Smoleńsku. Miał zahaczyć o drzewa w czasie lądowania. Niebawem gubernator obwodu smoleńskiego przekazał, że katastrofy nikt nie przeżył - zginęło 96 osób.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.