Do iście dantejskich scen doszło w środę po godzinie 20 we wsi Koszary położonej ok. 35 kilometrów od Nowego Sącza. Strażacy otrzymali zgłoszenie o palących się tam śmieciach. Na miejsce przyjechały zastępy Państwowej Straży Pożarnej z Limanowej oraz Ochotniczej Straży Pożarnej z Łososiny Górnej.
W ognisku spalane były elektrośmieci i odpady pochodzące ze stolarki budowlanej, m.in. okna pokryte farbą - podaje portal limanowa.in.
Romska społeczność, która najprawdopodobniej wypalała śmieci, starła się z chcącymi interweniować strażakami. Początkowo były to utarczki słowne, które szybko przerodziły się w przepychankę. Następnie w ruch poszły pięści niezadowolonych Romów. Na miejscu interweniowała policja, jeden strażak trafił do szpitala.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na udostępnionym w internecie materiale wideo widać, jak po krótkiej wymianie zdań i przepychankach dochodzi do prawdziwej bijatyki. Mężczyzna ubrany w zielony strój brutalne kopie jednego z interweniujących strażaków, kolejni nie są lepsi. W głowie się nie mieści, by ktoś chciał okazać agresję wobec interweniujących strażaków.
Wszystko w oparach dymu z dogasającego w tle paleniska śmieci. Sytuacja jest zaskakująca, bo po wypalaniach śmieci we wsi Koszary w poprzednich latach, Urząd Gminy postanowił załatwić tę sprawę w formie dialogu. Ale niewiele to nie dało.
Czytaj też: Wielkanocny cud. Kobieta przeżyła groźny wypadek
Podczas ubiegłorocznego październikowego spotkania przedstawicieli kilku stron, które odbyło się w budynku UG (Urząd Gminy –przyp. red.) Limanowa padły ważne słowa. Nie będą już wypalane elektrośmieci, jak również spalane inne przedmioty - podaje portal tv48.pl
Jak widać, zeszłoroczne ustalenia nie są już respektowane przez mieszkańców Koszar. Interweniujący strażacy, którzy wykonywali jedynie swoje obowiązki, zostali potraktowani wyjątkowo brutalnie.
Nadal jesteśmy w szoku, że ktoś zaatakował interweniujących strażaków. Jedna koleżanka trafiła do szpitala, kilka osób jest poturbowanych i nie możemy zrozumieć tego, że ktoś rzucił się na naszych kolegów, którzy dostali wezwanie i podjęli interwencję. To niedopuszczalne - mówi o2 rzecznik prasowy komendanta głównego PSP st. bryg. Karol Kierzkowski.
Jak przyznał, straż pożarna i policja wypracują wspólny model działania na wypadek podobnych zajść w przyszłości. Być może strażacy będą interweniować w newralgicznych sytuacjach tylko w asyście policjantów, by nic nie zagrażało ich życiu oraz zdrowiu.
Dawno czegoś takiego nie było i nie pamiętam, kiedy spotkaliśmy się z taką agresją. Strażacy musieli interweniować, bo płonęły śmieci, były tam materiały niebezpieczne, do tego pojawiło się zagrożenie dla środowiska. Wykonywali swoje obowiązki. Musiała interweniować policja i teraz ona zajmie się sprawą, bo złamano prawo - dodał Kierzkowski.
Rzecznik prasowy komendanta głównego PSP zwrócił się na koniec z ważnym komunikatem. Apeluje, by nie utrudniać pracy interweniującym strażakom.
Ci działają profesjonalnie, zrobili co do nich należy i chwała im za to, że nie doszło do eskalacji przemocy. Jesteśmy z naszymi koleżankami i kolegami, wspieramy ich i nie możemy się nadziwić, że tyle jest w ludziach agresji, nawet wobec strażaków - zakończył nasz rozmówca.
Zobacz również: Strażacy złapali się za głowy. Lawetą wyprzedzał ich samochód
Rozmawialiśmy też z Wojciechem Bogaczem, rzecznikiem prasowym PSP w Limanowej. Odesłał nas do komunikatu Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej. Oto jego fragment.
Atak na strażaków, którzy narażają swoje życie, aby chronić innych, jest absolutnie nie do zaakceptowania. Takie zachowania stanowią zagrożenie nie tylko dla bezpieczeństwa ratowników, ale również dla wszystkich osób znajdujących się w pobliżu - czytamy w komunikacie Komendy Głównej PSP.
Skontaktowaliśmy się także z jednostką policji w Limanowej, która zajmuje się sprawą. Okazało się, że strażacy zgłaszają już zawiadomienia odnośnie bulwersujących wydarzeń. Sprawa najpewniej zakończy się więc w sądzie.
Czytaj także: Czesi rozbili szpiegowską siatkę. Jest polski wątek
Chodzi o popełnienie przestępstwa dotyczącego naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy Straży Pożarnej. Podczas ich czwartkowej interwencji doszło zaprzestania czynności, znieważenia i naruszenia nietykalności. Po przyjęciu zawiadomień będzie wszczęte postępowanie - powiedziała w rozmowie z o2.pl rzecznik prasowy KPP Limanowa st. asp. Jolanta Batko.
Najbardziej krewkim mieszkańcom Koszar będzie grozić kara pozbawienia wolności. 222 artykuł Kodeksu Karnego jasno precyzuje, co grozi za atak i pobicie interweniujących służb mundurowych. Prawo w Polsce od lat chroni ich w wyjątkowy sposób.
Kto narusza nietykalność cielesną funkcjonariusza publicznego lub osoby do pomocy mu przybranej podczas lub w związku z pełnieniem obowiązków służbowych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 3 - czytamy w kodeksie karnym.
Rozmawiał: Bartłomiej Nowak, dziennikarz o2
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.