Z najnowszych danych NBP wynika, że po wyłączeniu cen administrowanych, czyli takich podlegających kontroli państwa, inflacja w maju rok do roku wyniosła 14,0 proc. Miesiąc wcześniej ten wskaźnik osiągnął poziom 12,2 proc. Po wyłączeniu cen najbardziej zmiennych, inflacja wyniosła w maju 10,4 proc., wobec 9,4 proc. miesiąc wcześniej.
Najbardziej niepokojąca informacja to, że inflacja bazowa, nieobejmująca cen żywności i energii, wyniosła w maju 8,5 proc. Miesiąc wcześniej kształtowała się na poziomie 7,7 proc.
NBP ostrzega wszystkich Polaków. Tak złych danych jeszcze nie było
Inflacja bazowa w stopniu większym niż inflacja konsumencka (CPI) pokazuje krajową presję na wzrost cen. Na jej przykładzie widzimy bowiem, jak rosnące koszty firm, podwyżki płac czy działania rządu przekładają się na ceny towarów i usług.
Wynik inflacji bazowej w maju jest najgorszym od momentu, w którym Narodowy Bank Polski rozpoczął publikowanie tego typu danych - tj. od stycznia 2001 roku. Zdaniem części ekonomistów, Polacy powinni zwracać uwagę przede wszystkim na bazowy wzrost cen.
Każdy kolejny wzrost inflacji CPI musi w coraz mniejszym stopniu wynikać z inflacji bazowej. Innymi słowy, wtórne efekty cenowe muszą słabnąć - mówił money.pl Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku.
Tymczasem dzieje się na odwrót. Owe "wtórne efekty" nie słabną. Silny popyt, rosnące koszty i ciasny rynek pracy sprawiają, że przedsiębiorcy coraz wyższe koszty przerzucają na konsumentów. To oznacza, że wysoka inflacja pozostanie z nami dłużej, a NBP będzie zmuszony do dalszych reakcji - chociażby poprzez kolejne podwyżki stóp procentowych.
Tak powszechnej presji cenowej polska gospodarka nie widziała od 2000 r. - skomentowali dane inflacyjne ekonomiści banku Pekao.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.