O godzinie 15:30 rozbrzmiał pierwszy gwizdek w meczu pomiędzy Borussią Dortmund a FC Schalke 04. Wokół derbów Westfalii nie brakuje wielkich emocji, tym bardziej, że wracają one po roku. Wszystko za sprawą tego, że Schalke w zeszłym sezonie grało na zapleczu Bundesligi.
O atmosferze derbów z Borussią dla niemieckiego "Bilda" wypowiedział się Tomasz Hajto, który przez cztery lata był zawodnikiem Schalke Gelsenkirchen. Co ciekawe, "Bild" już w tytule okrzyknął byłego reprezentanta Polski "legendą Schalke". Dziennikarze przypomnieli, że Hajto w barwach Schalke nigdy nie przegrał meczu z Borussią Dortmund (jego bilans to cztery zwycięstwa i pięć remisów).
I choć mija już blisko 20 lat od ostatniego meczu Tomasza Hajto w barwach Schalke, były piłkarz nie kryje, że derby Westfalii nadal wywołują u niego gęsią skórkę.
Żaden inny mecz nie jest tak ważny dla fanów Schalke, jak ten z Dortmundem. Jeśli jakiś piłkarz Schalke nie grał jeszcze z BVB, nic nie wie o swojej drużynie. Właśnie wtedy czujesz, co oznacza niebieskie serce Schalke - przyznał Hajto, cytowany przez "Bilda".
Czytaj też: Kibice pokazali moc. W Polsce padł nowy rekord
Wielokrotny reprezentant Polski opowiedział też o swoim najlepszym wspomnieniu z derbowych meczów. Jedna sytuacja szczególnie utkwiła mu w pamięci.
Zdarzyło się to podczas moich pierwszych derbów we wrześniu 2000 roku. Jakoś 15 minut przed końcem prowadziliśmy 3:0 w Dortmundzie i mieliśmy rzut z autu obok trybuny naszych kibiców. Klaskałem do nich, aby zasygnalizować, że dzisiaj zwyciężamy. A później wyrzuciłem piłkę z autu, po czym Ebbe Sand wykorzystał moją asystę i podwyższył na 4:0. Około 60 tys. Dortmundczyków było cicho. Słyszałem tylko radość naszych fanów - opowiedział.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.