Wiele informacji, które przekazują rosyjskie media i przedstawiciele władzy, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Dlaczego Jewgienij Prigożyn zbuntował się przeciwko władzy Władimira Putina i w sobotę rozpoczął marsz na Moskwę, wzywając swoją Grupę Wagnera do obalenia władz? Z tym pytaniem musi sobie radzić kremlowska propaganda od kilku dni i musi czym prędzej wyjaśnić społeczeństwu, dlaczego ktoś śmiał zbuntować się przeciw władcy.
Czytaj także: Gdzie jest generał Gierasimow? W Rosji huczy od plotek
Zadanie to niezbyt łatwe, wszak władza Putina chwieje się w posadach, a ludzie poparli w Rostowie wagnerowców i ze łzami w oczach żegnali ich przed wyjazdem do Moskwy. Do tego na froncie rosyjska armia ponosi porażkę za porażkę i cofa się pod naporem Sił Zbrojnych Ukrainy. Kto jest winny tego stanu rzeczy? To bardzo proste. Zachód.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanie już od kilku miesięcy tłumaczą swoje porażki na ukraińskim froncie zaangażowaniem NATO i wsparciem, jakiego Sojusz udziela Ukrainie. To oficjalna linia propagandy, która przekonuje ludzie, że armia rosyjska mierzy się z całym NATO, a nie tylko Siłami Zbrojnymi Ukrainy. Taką samą taktykę zastosowano po puczu Prigożyna.
"W przypadku zwycięstwa Jewgienija Prigożyna Zachód zamierzał zdemilitaryzować obwód kaliningradzki oraz wesprzeć separatyzm na Dalekim Wschodzie" - powiedział profesor Aleksiej Fenenko.
Zdaniem propagandysty, kraje zachodnie chcą odebrać Rosji obwód królewiecki. Ale to dopiero początek. NATO nie tylko zamierza pomóc Ukrainie w wygraniu wojny z Rosją, kolejny cel to zmiana władz w Moskwie i rozbicie Federacji Rosyjskiej. To straszenie ma prosty powód: jeśli ludzie wystraszą się zagrożenia, łatwiej będzie nimi sterować.
I nie będzie im w głowie przeciwstawiać się woli Władimira Putina, gdy wróg znajdzie się u bram Rosji. Jak przed dziesiątkami lat, gdy Rosjanie walczyli z Niemcami o swoją ojczyznę. Teraz wróg też zamierza zająć Rosję i ją rozbić na mniejsze kraje. Stąd domniemane wsparcie dla narodów, które chciałyby się od Moskwy uniezależnić.
Rosyjski politolog w studiu telewizyjnym przypomniał, że NATO naradzało się pilnie ws. sytuacji w Rosji i jego zdaniem cel był prosty: destabilizacja kraju. Bunt Jewgienija Prigożyna musiał być więc inspirowany przez kraje zachodnie, co miało ułatwić wrogom pokonanie Władimira Putina i jego zauszników. A potem ustanowienie władz zależnych od Zachodu.
Syndrom oblężonej twierdzy? Tak, to już ten etap. Rosja walczy o swoje jutro, a wrogowie na Zachodzie robią wszystko, by jej przeszkodzić. Tylko kto w to uwierzy?
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.