Elektromobilność to obecnie jeden z najważniejszych tematów ostatnich lat. Wprowadzanie nowych rozwiązań w transporcie już teraz bowiem niesie za sobą wiele istotnych zmian w sposobie naszego przemieszczania się. I tak jednak wszystko wskazuje na to, że znajdujemy się dopiero na początku zmian.
Coraz większą popularnością na całym świecie, w tym w Polsce, mogą pochwalić się samochody elektryczne. Uwagę zwracają jednak na siebie również autobusy elektryczne, które mają być sposobem na jak najczystszą komunikację miejską. Wiele spółek stawia coraz mocniej właśnie na takie pojazdy, chociaż nadal we flotach rządzą sprawdzone już nieraz w boju autobusy napędzane jednostkami spalinowymi.
Czytaj więcej: Dymiący autobus w Katowicach. Słowacy się z nas śmieją
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na przebudowę swojej gamy zdecydował się Gdańsk, który postanowił zakupić aż 18 nowych, elektrycznych autobusów MAN Lion's City E - 10 zwykłych egzemplarzy oraz 8 przegubowców. Łącznie kosztowały one 62 mln zł, co oznacza, że średnio za jeden miasto zapłaciło 4 mln zł.
Ogłoszenie zakupu ogłoszono w sierpniu 2022 r., zaś po raz pierwszy autobusy wyjechały na swoje trasy 8 października 2023 r. Wiele osób zauważyło jednak, że elektryki nie pojawiają się aż tak często, jak to planowano.
Czytaj również: Biedronka szykuje spore zmiany. Klienci będą zaskoczeni
Gdańsk kupił elektryczne autobusy. Rzeczywistość nie dogoniła oczekiwań
Według danych firmy MAN, modele zakupione przez Gdańsk powinny przejeżdżać ok. 350 km na jednym ładowaniu, a w optymalnych testach wyciągnięto wynik nawet 550 km. Rzeczywistość w mieście o bardzo różnorodnym ukształtowaniu terenu jest jednak całkowicie inna.
Tu są morenowe wzgórza, linie są przeciążone, nie ma takiej siły, by autobusy były w stanie pokonywać na jednym ładowaniu takie dystanse. O tym, że temat jest delikatny przekonał się jeden z kierowców, gdy nie zorientował się w porę o niskim stanie baterii. Zamiast na przystanku końcowym musiał podmienić autobus na trasie, razem z pasażerami. Potem tłumaczył się z tego w specjalnym raporcie przed kierownikiem - dzieli się jeden z czytelników portalu trojmiasto.pl
Wielu obserwatorów otwarcie mówi o tym, że e-autobusy częściej stoją niż jeżdżą, a ich zasięg wynosi ledwo 200 km, nawet pomimo specjalnych szkoleń kierowców.
Tu są morenowe wzgórza, linie są przeciążone, nie ma takiej siły, by autobusy były w stanie pokonywać na jednym ładowaniu takie dystanse. O tym, że temat jest delikatny przekonał się jeden z kierowców, gdy nie zorientował się w porę o niskim stanie baterii. Zamiast na przystanku końcowym musiał podmienić autobus na trasie, razem z pasażerami. Potem tłumaczył się z tego w specjalnym raporcie przed kierownikiem - wspomina stronie trojmiasto.pl inny czytelnik.
Spółka GAiT obsługująca flotę uspokaja, że elektryczne autobusy są dopiero wdrażane, a zjazdy są spowodowane konfiguracją systemu zasilania pojazdów. GAiT zarzeka się również, że 250 km to zasięg wystarczający do wykonania całodziennych zadań na trasach.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.