W całej Polsce trwa wiosenna akcja szczepienia lisów. Szczepienie wykonuje się przy użyciu umieszczonej we wnętrzu przynęty, która jest w kształcie krążka lub kwadratu. W jej środku znajduje się różowy płyn.
Czytaj więcej: Zacznie się po świętach. Uważaj na swojego psa
Z kolei kolor samej przynęty jest brutnatnozielony, a zapach rybny. Szczepionki zrzucane są z samolotów, głównie na łąki, pola i lasy. Może się zdarzyć, że preparat wyląduje na podwórku.
W miniony weekend chwile grozy przeżyła Diana Kłos-Łatuszkin, youtuberka i tancerka, która wyszła na spacer z psem niedaleko swojego domu. - Psa prowadziłam na smyczy, ale w pewnym momencie zobaczyłam, że coś gryzie. Postanowiłam mu to zabrać, ale w tym momencie płyn wylał się na moją rękę - opisuje w rozmowie z nami kobieta. Jak sama przyznaje, nie miała dużej wiedzy na temat akcji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spędziła kilka godzin w szpitalu
- Spanikowałam, zaczęłam o tym czytać. Po chwili zadzwoniłam do szpitala zakaźnego i lekarz stwierdził, że powinnam przyjechać, by się zaszczepić przeciw wściekliźnie - mówi nam kobieta.
Choć czuła się dobrze, to wolała nie ryzykować zdrowiem. - Obawiałam się, że ten płyn może dostać się do organizmu. Co prawda myłam ręce, ale nigdy nie wiadomo, co by się kiedyś stało - tłumaczy.
Pojechała do szpitala, gdzie spędziła pięć godzin. Przyjęła dawkę szczepionki przeciw wściekliźnie, przed nią jeszcze dwa takie zabiegi. W szpitalu nagrała filmik. W nim postanowiła ostrzec internautów, którzy nie słyszeli o zrzutach.
Jak mówi, bała się również o psa, jednak zwierzak jest regularnie szczepiony i na niego w żaden sposób ten preparat nie wpłynie.
Akcja szczepienia lisów. Jak postępować?
Prof. Joanna Maria Zajkowska, specjalistka z zakresu chorób zakaźnych przekonuje, że "zagrożenia jako takiego dla człowieka nie ma". Według niej, po kontakcie z preparatem, powinniśmy najpierw umyć ręce szarym mydłem, następnie zdezynfekować miejsce i zgłosić się do lekarza. Gdy nasz pupil zje szczepionkę trzeba się niezwłocznie zgłosić do weterynarza.
Czytaj więcej: Korwin-Mikke nie odpuszcza. "Mój wynik nie jest porażką"
Sylwia Popiołek-Kobylarz, starszy inspektor weterynaryjny ds. zdrowia zwierząt i zwalczania chorób zakaźnych zwierząt z Mazowieckiego Inspektoratu Weterynarii radzi co zrobić, gdy z taką szczepionką musimy się zetknąć.
Jeśli się na nią już natkniemy, na przykład na własnym podwórku, to trzeba założyć rękawiczkę i wyrzucić ją do lasu, albo zakopać. Można też wsadzić w woreczek i wyrzucić do śmietnika - tłumaczy specjalistka.
Mateusz Kaluga, dziennikarz o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.