Jak ustalił "Dziennik Bałtycki" do pogryzienia doszło w środę 22 marca około godz. 16:35, naprzeciwko szpitala miejskiego w Gdyni, niedaleko wyjścia ze Szkoły Podstawowej nr 21.
- Właściciel psa był zajęty rozmową z kobietą i nie zauważył, że zwierzę zaatakowało naszą córkę, przechodzącą obok - relacjonuje pan Radosław, ojciec poszkodowanej 14-latki w rozmowie z "Dziennikiem Bałtyckim".
Mężczyzna dodaje, że dziewczynka w żaden sposób nie sprowokowała czworonoga. - Pan po incydencie oddalił się z miejsca zdarzenia, nie oferując pomocy córce ani nie próbując skontaktować się z rodzicami - dodaje pan Radosław.
Czytaj także: Z dnia na dzień wyleciał z TVP Info. Już ma nową pracę
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z relacji 14-latki wynika, że właściciel psa to wysoki mężczyzna w wieku ok. 55 lat, lekko łysiejący, siwy. Pies był średniej wielkości, biały w czarne kropki, trzymany był na wielokolorowych szelkach i smyczy.
- Rana po ugryzieniu jest dosyć poważna i szpital zaleca zastrzyki przeciw wściekliźnie. Odnalezienie właściciela psa znacznie by ułatwiło sprawę, bo wystarczyłaby książeczka szczepień oraz badanie lekarskie. Chcielibyśmy ograniczyć dalszych, bolesnych doznań naszej córce. Dlatego zwracamy się z gorącą prośbą o pomoc w ustaleniu właściciela psa. Przewidziana jest drobna nagroda pieniężna - informuje ojciec 14-latki ("Dziennik Bałtycki").
Jak ustaliło wyżej wymienione źródło, sprawą zajęła się policja. Podkom. Jolanta Grunert z Komendy Miejskiej Policji w Gdyni, poinformowała, że przeglądane są w tej sprawie m.in. zapisy kamer monitoringu ze Śródmieścia.
Mimo że pies był na smyczy i jak wynika z relacji, właściciel przeprosił dziewczynkę za atak psa, mężczyzna powinien był udzielić 14-latce pomocy. Zaniechanie takiego działania zagrożone jest karą do 3 lat więzienia.