Karnawał w belgijskim Aalst został wpisany na listę UNESCO zaledwie dziewięć lat wcześniej. Informacja o zmianie decyzji nie była nagła. Oskarżenia, że wydarzenie ma charakter antysemicki, pojawiały się od dawna.
Władze miasta już wcześniej otrzymywały ostrzeżenia od UNESCO. Jak twierdzą przedstawiciele organizacji, ich uwagi były konsekwentnie lekceważone.
Christoph D'Haese, mer Aalst, odpiera zarzuty UNESCO. Polityk twierdzi, że figury przedstawiające Żydów nie mają charakteru antysemickiego czy rasistowskiego, lecz satyryczny.
D'Haese uważa, że doszło do próby cenzurowania wolności artystycznej. Jego zdaniem domaganie się usunięcia figur to próba narzucenia ludziom, z czego wolno im się śmiać, a z czego nie.
Mieszkańców Aalst dotknęły groteskowe oskarżenia. Nie jesteśmy antysemitami ani rasistami. Aalst pozostanie stolicą szyderstwa i satyry – oświadczył polityk, cytowany przez "Times of Israel".
Co ciekawe, wniosek o skreślenie festiwalu z listy został wysunięty przez rząd Belgii. To była reakcja na regularnie napływające skargi i prośby o przyjrzenie się treściom, jakie są prezentowane podczas kilkudniowego karnawału.
Na temat sprawy wypowiedział się Jisra’el Kac, izraelski minister spraw zagranicznych. Kac przyjął decyzję UNESCO z wielką aprobatą. Pochwalił organizację za brak tolerancji dla przejawów antysemityzmu we współczesnym świecie.
Ernesto Ottone, przedstawiciel UNESCO, zaprzecza, żeby organizacja domagała się odwołania imprezy. Jak twierdzi, instytucja ONZ nie chce być kojarzona z treściami, które są obraźliwe dla niektórych grup.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.