Wiele dziwacznych i śmiesznych patentów widzieliśmy już w wykonaniu rosyjskiej armii. Dziwne klatki budowane na wieżach czołgów, pojazdy chałupniczo dostosowane do wymogów pola walki czy starocie, których miejsce jest w muzeum, a nie na linii frontu. Mamy jednak kolejną perełkę z rosyjskiego wojska, o której warto wspomnieć.
"Druga armia świata", jak lubią o sobie myśleć sami Rosjanie i jak o żołdakach myśli Władimir Putin, wynalazła chyba nowy rodzaj pancerza. Ten wykonany jest pieczołowicie, pomysłowo i zaskakująco zarazem. Sęk w tym, że żołnierze zbudowali na nosie swojej ciężarówki pancerz z... brzozy. Tak, oczy tym razem was nie mylą.
Nie dość, że sięgnęli po drewno, to jeszcze jedno z najbardziej plastycznych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mamy więc zadziwiającą konstrukcję, czyli potężną wojskową ciężarówkę, którą żołnierze z przodu obłożyli kawałkami brzozy. Nie zapomnieli nawet o znaku rozpoznawczym, czyli literce "V", którą część jednostek umieszcza na sprzęcie i która równoważna jest niemal znienawidzonej "Z", będącej symbolem inwazji na Ukrainę.
Dumny żołdak z Rosji pozuje na tle swojego pojazdu z brzozowym pancerzem...
Cóż, taka konstrukcja zapewne nie da Rosjanom żadnej ochrony i ucieszyć może co najwyżej operatorów ukraińskich dronów, dla których pojazd będzie łatwym celem. Nie dość, że widoczny z oddali i bardzo charakterystyczny, to jeszcze wyraźnie źle przygotowany do pełnienia swoich funkcji na froncie. Ciężko o bardziej czytelny sygnał.
Dla Rosjan to i tak postęp, wszak niedawno na front dojeżdżali nawet śmieciarkami...
A że brakuje sprzętu i brakuje takiego, który poradzi sobie z ostrzałem, atakami dronów i wszechobecnymi minami, to dla nikogo nie jest tajemnicą. Rosjanie masowo tracą ciężki sprzęt, do tej pory Ukraińcy zniszczyli m.in. 5551 czołgów, 10340 pojazdów opancerzonych, 7909 systemów artyleryjskich oraz 10361 ciężarówek i cystern.
Zginęło też 328760 żołnierzy z Rosji, a liczby codziennie szybko rosną.
Wydaje się, że Moskwa chce prowadzić z Kijowem wojnę na wyniszczenie, a braki w ludziach i sprzęcie na razie nie robią na dowódcach i władzach na Kremlu wrażenia. Rosjanie mają zasoby i wielki potencjał, szybko się też uczą i ciężko powiedzieć, by nie odrabiali lekcji z początków wojny. To, że nadal trwają na froncie, to nie przypadek.
"Druga armia świata" może budzić chwilami śmiech i politowanie, ale daje się Ukraińcom we znaki i w wielu miejscach spycha ich z pozycji. Jeśli nie pomaga taktyka, Rosjanie ślą w bój więcej i więcej ludzi oraz sprzętu, wypierająca oraz wykrwawiającym tym samym Siły Zbrojne Ukrainy. I tak dziś wygląda wojna, nawet jeśli agresor ma brzozowy pancerz.