Zbigniew Ziobro zdecydował się opowiedzieć o swojej walce z nowotworem przełyku. Polityk przeszedł wielogodzinny zabieg usunięcia zmian nowotworowych. Jak przyznał, o chorobie dowiedział się jesienią ubiegłego roku, co zbiegło się z końcem jego pracy w resorcie sprawiedliwości. Niepokojące objawy pojawiły się jednak znacznie wcześniej.
Objawy były już od jakiegoś czasu m.in. chrypka, problem z głosem, które pojawiały się już od wielu lat u mnie, który okazał się zapowiedzią tego, co następowało. Potem pojawiły się też inne — wyjaśnił Ziobro w rozmowie z telewizją wPolsce.pl.
Ziobro nie ukrywa, że rokowania nie były najlepsze. - Prognostyczne dane, wskazujące na bardzo wysoką śmiertelność, skłoniły mnie do szukania wszystkich dróg prowadzących do skutecznej terapii — przyznał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Były minister sprawiedliwości podkreślił, że długo starał się ukrywać swoją chorobę przed opinią publiczną. Robił to przede wszystkim z myślą o swoich dzieciach, nie chcąc, żeby dotarła do nich informacja o tym, na co dokładnie choruje. Nie chciał, żeby zaczytywały się w informacjach, choćby o tym, jak duża jest śmiertelność wśród pacjentów cierpiących na ten konkretny nowotwór.
Ziobro wyjaśnił, dlaczego nie wypadły mu włosy
Wiele osób nie dowierzało w chorobę Zbigniewa Ziobry. Mówili o mistyfikacji, a jednym z dowodów, który miał potwierdzać tę tezę, były fakt, że po chemioterapii politykowi nie wypadły włosy. Ona sam we wspomnianym wywiadzie odniósł się do tych zarzutów.
Przyznał, że jego przypadek był na tyle zaawansowany, że tradycyjne metody leczenia nie dawały gwarancji na wyzdrowienie. Dlatego polityk i leczący go lekarze zdecydowali się zaryzykować z "nowym rodzajem chemioterapii", który nie powoduje utraty włosów.
Niemniej to była trudna terapia. Najgorsza zresztą chemioterapia, jak mam szczerze powiedzieć, bo powodująca różne negatywne skutki zdrowotne — powiedział Ziobro.
Polityk stwierdził również, że decyzję o leczeniu za granicą wymusił hejt, skierowany nie tyle w niego, ile w personel medyczny. Ziobro relacjonował, że leczący go lekarze dostawali wiadomości z groźbami. - Było mi niezwykle przykro, że jestem powodem tego rodzaju traumy, stresu - powiedział, przy okazji obwiniając za to swoich oponentów politycznych.
Czytaj też: TV Republika o przeszukaniu domu Ziobry. "Nieudolność Tuska", "włamanie" i "wynoszenie paczków"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.