W sierpniu 2022 do sieci trafił skan z rachunku bankowego należącego do proboszcza parafii pw. Matki Bożej Królowej Polski w Domostawie.
Wynikało z niego, że duchowny na krótko przed tym, jak zakończył posługę w podkarpackim kościółku, na swoje konto z parafialnego rachunku przelał kwotę 2 milionów złotych. Krótko po tym sprawą zajęły się organy ścigania.
Czytaj także: Nikt o tym nie mówi. Dodatkowa kasa dla księży
W rozmowie z "Super Expressem", zaraz po tym, jak sprawa przelewu ujrzała światło dzienne, duchowny bronił się, że najpierw sam, jeszcze w czerwcu przelał te pieniądze na konto parafii i nie pochodzą one z datków wiernych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tłumaczył, że chciał kupić dla parafii obligacje skarbowe, ale ponieważ nie mógł zrobić tego na instytucję kościelną, pieniądze z powrotem wróciły na jego prywatne konto, a screen z tej operacji trafił do sieci.
Skąd duchowny miał dysponować tak dużą gotówką? Tak wyjaśnił to w rozmowie z tabloidem:
Czytaj także: Ile pieniędzy zarabia ksiądz? To spore zaskoczenie
To nie są ogromne pieniądze. Ja byłem wielokrotnie w Ameryce, poza tym mam też plantację borówki amerykańskiej, maliny, aronii. Od 90. roku zajmowałem się też wydawnictwem. (...) Z tego były duże pieniądze - tłumaczył ksiądz Stanisław K.
Zdaniem prokuratury to jednak tylko część prawdy. 27 kwietnia 2023 roku do Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu trafił akt oskarżenia przeciwko Stanisławowi K.
Mężczyzna został oskarżony o przywłaszczenie mienia znacznej wartości, plus środków pieniężnych w wysokości ok. 430 tys. zł na szkodę parafii rzymskokatolickiej pw. Matki Bożej Królowej polski w Domostawie - mówił w rozmowie z "Super Expressem" prokurator Andrzej Dubiel, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.
Duchownemu grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.